KategoriaLiryka

Nader niezwykły układ

N

Moim kwiecistym niebem wędruje bez końca
pięciokrotne zaćmienie słońca

To tu. Wszystko się zaczyna:
dzień wychyla się z nocy i jak piękna dziewczyna
co idąc brzegiem morza palec u stopy zamoczy
sprawdza czy noc była zimna.

To tutaj chłód poranka poprzez podbicia mostek
podbija całą stopę od palców po brzeg kostek
a potem wije się lekko jasnosrebrzystą nitką
płynie w górę jak łódką, płynie zgrabną łydką
płynie poranny chłód
do kolan, do gładkich ud

na których dopiero się cudnie
rozwiewa w upalne południe

Wieczorem, na skraju nieba
pięć jaskrawych księżyców
tylko stopę z pantofla
wysuń

Noc czerwcowa

N

Drzewa pachną i gaśnie latarnia
a apetyt na dotyk i słowa
nas bez słowa, w całości, zagarnia
to noc pachnie
pachnie noc czerwcowa

Taką nocą to można by kwiatem
arabeski na twych plecach kreślić
albo leżąc na kocu w kratę
puszczać kółka z ogonków czereśni

Drzewa pachną i kręci się w głowie
i głos lekko zaczyna wibrować
pośród nocy najpełniej czerwcowej
kłębki sylab
tworzą nowe słowa

Tupot białych mew

T

Chodzą mewy, chodzą po drewnianym molo.
Echo ich grania sprawia, że dryga mi brew –
czy ktoś robił pomiary akustyczne mew?
Chodzą mewy, chodzą – grupami i solo.

Tupoczą mewy, tupoczą. Jest ich sto dwanaście
(licząc osobne tupnięcia i dzieląc przez dwa)
Czy z funduszy unijnych tak zrobić się da,
żeby tym białym cholerom kupić miękkie kapcie?

Cellulit

C

Na wiosennej ławeczce chłopię pannę tuli
i choć im konwersacja idzie jak po grudzie
to już zdołał dłoń swoją położyć na udzie
i czy mu w takiej chwili przeszkadza cellulit?

A pod prysznicem? A w wannie? W miłosnym zapale
gdy i tak nie wiadomo która noga czyja?
Kiedy wiatr czuje w żaglach a Amor mu sprzyja
czy mu cellulit przeszkadza? Śmiem twierdzić że wcale.

Te kilka argumentów, które tu podałem
to oczywiście nie wszystkie na jakie mnie stać
ale sonet się kończy więc wieńczę morałem:

Cóż nam przeszkadza w miłości cellulit psia mać?
Miłujmy wypukłości i duże i małe!
Kochajmy i szorstkości a nie tylko gładź!

Piegi

P

Po pierwsze musi być piękna. A poza tym
musi częściej niż inne patrzeć w stronę nieba
mrużąc zabawnie oczy. Nic więcej nie trzeba.
Na takiej twarzy słońce spisuje poematy

drobnym drukiem by czytać je z bardzo bliska, żeby
nikt daleki nie dostrzegł tych słonecznych wersów
biegnących od policzków, przez szyję, ku sercu
pędzących smukłym ramieniem i skaczących w niebyt.

Dobrze musi być zimą, przy ciepłym kominku
na futrze białego niedźwiedzia lub na kocu w kratę
czytać je w blasku ognia, linia za linijką –

– na gładkiej, pachnącej skórze słowa piegowate
spinające kunsztowną, rozgrzaną zapinką
zielone dni wiosenne z rozpalonym latem.

Stękanie starego kochanka

S

Pamiętasz jeszcze kochana jak pod Twym oknem, na lirze
grałem… nie nie tak mocno i jeśli możesz – wyżej
piazzolle i barkarolle, bramsy i jeszcze petrarkę..
a teraz jeszcze drobinkę
a teraz jeszcze nad barkiem

Oooo kiedyś to były barki. Piło się w takim barku
i dłonią niby niechcąco muskało się Ciebie po karku
i by się tak chciało od razu, gdziekolwiek Ciebie kłaść
chociażby za cenę urazu…
to teraz jeszcze tę maść

Tak. Maści to miałaś piękne. Zmieniałaś umaszczenie
swobodnie i tak naturalnie jak aktor się zmienia na scenie
zostając jednakże sobą. A we mnie ruszały kłusem
dźgnięte ostrogą tej zmiany…
i teraz spirytusem

Spirytus movens. Kochana – byłaś i jesteś sprężyną,
spiralą mojego werku i termoforem. Pierzyną
i praprzyczyną całego wielkiego porządku wszechrzeczy..
A teraz nad wyraz ostrożnie
przewrócę się na plecy
Uuuuch

Saper

S

Saper jest bardzo potrzebny.
Saperzy niech trafią pod strzechy
śląc wszystkim wnerwionym i gniewnym
w krąg rozbrajające uśmiechy.

Saper ma spokój na twarzy
i mnóstwo potrzebnych cnot
przydatnych gdy komuś się zdarzy
w mur trafić kulą lub w płot.

Więc kiedy ci coś nie wypali,
gdy strasznie zawleczka się wlecze
to wezwij sapera z oddali
(najlepiej z saperką w duecie).

I zawsze, czyś w gminie, w powiecie,
czy wręcz w kancelarii premiera
pamiętaj że każdy na świecie
powinien mieć swego sapera.

Trybut (dla J. Kaczmarka)

T

Mnie też się marzy czasem kurna chata
najlepiej w jakiejś głuszy. I żeby śnieg napadał.
Z jakąś zimową dziewczyną, z którą się gorzej układa
z psem, białym mruczącym kotem, bez żadnych wieści ze świata.

Nie wiedziałbym kto odpłynął na czarne samotne wyspy
więc wszyscy żyliby wiecznie tak jak ich zostawiłem.
I żadne tam wielkie tragedie, i żadne losy zawiłe
nikomu by nie groziły. Szczęśliwi byliby wszyscy.

A ja bym rąbał drzewo, pod niebem gwieździstym dumał
i liczył słoje na drewnie i liczył na spodniach łaty
świat zostawiwszy przy kei na grubych, mocnych cumach

i wreszcie bym mógł w spokoju napić się ciepłej herbaty
bo żaden głos by nie umilkł i żaden człowiek nie umarł
w mym nieprawdziwym świecie na przyzbie kurnej chaty.

Szaroburu

S

Po szarym niebie pod wiatru wtór
suną biuściaste boginie chmur
a każda z nich jest muskularna
więc smukłe drzewo, słup, latarnia
przezornie patrzą w dół.

Baby wbijają w chmury but
i wschodnim wiatrem płyną na wschód
a ludzie idą ulicami
czując na piersiach i na krtani
siłę ich szarych ud.

W końcu powoli, w wieczoru skrzep
spływają poza okrąg nieb
albo o chmurę jak o żagiel
oparte – tracą równowagę.
Spadają nam na łeb.

Małe zwierzęta w służbie partii

M

“Dziennik”: Istnieją raporty z badań prowadzonych na zlecenie peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Wynika z nich, że bezpieka próbowała wynaleźć superbroń – chciała zmobilizować na potrzeby tajnych operacji… muszki owocówki.

Czasy nastały takie że ufać nikomu nie można.
Mam w domu ferajnę muszek z gatunku melanogaster
z którymi pijam wino i dzielę moc innych doznań
od dziś już im się nie zwierzam. Nie. Nie ma głupich. Basta!

Złapałem wczoraj rybika (lepisma saccharina)
jak czytał moje billingi z miną zadowoloną.
A mrówki faraona, tak mi świtać zaczyna
raczej też nie donoszą tym swoim faraonom.

Mówią że w supertajnych laboratoriach MOSADU,
SANEPIDU i innych, gdzieś nad zatoką perską
próbuje się nawet zarazki werbować w szeregi wywiadu.
Okropne jest to współczesne nanodonosicielstwo.

Kategorie

Instagram