Ona musi gdzieś być myślisz sobie
o poranku, w nagłym skurczu serca
ta Lukrecja pośród innych kobiet
ta Lukrecja najidealniejsza
Gdzieś niechybnie musi być ukryta
idealna suma twarzy, biustu, ócz
nie ma rady – chwytaj w rękę dłuta
zakasawszy rękawy – i tłucz
I przypuśćmy – znajdujesz w marmurze
idealną dłoń, która papieros
trzyma pod tym doskonałym kątem
jednocześnie figlarnym i dziarskim
i ma nawet wymarzone
obnażone bezwstydnie nadgarstki
ale niestety już łokieć
urąga wszelkim standardom
ech dola, ta dola rzeźbiarza
jest dolą twardą
Która to już próba, który to już menhir
który marmur, łupek czy piaskowiec
raz udało się z całością ręki
raz skończyło się na całej głowie
albo nader udanym biodrze
ale nigdy
nie było dobrze
Zgięty patrzysz na złupiony krajobraz
akceptując smutny wyrok losu
W końcu nawet uparci jankesi
nie wyłaniają już prezydentów
w ten sposób