KategoriaLiryka

Książka z ilustracjami dla dzieci

K

Musisz być w życiu jak ten wilk
co czerwonego kapturka wsuwa
bo komunistów trzeba łykać w mig
nie śpij dziecino, nie śpij
wróg czuwa

Musisz być jak siostra kopciuszka
podtrzymywać wartości rodzinne
zamiast wskakiwać książętom do łóżka
pamiętaj mała, pamiętaj
nie inne

Bo inaczej na starość wylądujesz
wśród potworów na sezamkowej ulicy
lepiej bądź macochą która truje
dziwkę Śnieżkę z wielką dziurą
w potylicy

Dziwne przepływy finansowe

D

Boli mnie dzisiaj głowa i jestem trochę nieżywy
bo wczoraj z kolegą z wojska śledziliśmy dziwne przepływy.
Kolega przyszedł chmurny i stwierdził że podejrzewa
siebie samego o udział w tych właśnie dziwnych przelewach
albowiem gdy doszedł do siebie w czwartek, w porze kolacji
dostrzegł na drżącym ciele ślady tych operacji.

A ocknął się na podłodze, z Kossakiem w formie chomąta
bo żona stwierdziła że przelał całą zawartość konta
i na nic zdały się płacze że miał intencje czyste
tudzież zrzucanie winy na Waldemara – lobbystę,
bo w ramach walki z układem i zdeterminowania
kolega zmuszony jest szukać nowego kąta do spania.

Boli mnie dzisiaj głowa. Nie lubię takich poranków
bo skutkiem dziwnych przepływów migrenę mam jak w banku.

Ciszej nad tą trumną!

C

… popatrz nowego przynieśli. Tuwim wczoraj mówił
że po tym piątkowym piciu wprost mu pęka czaszka
… a wpadnij może jutro na kości do Staszka?
… znów mi wysmarowali płytę pastą Buwi

… ja za życia na kwiaty byłem uczulony
na śmierć bym się tu zakichał gdybym wciąż miał płuca
… a słyszałeś? Ślimaki znów obsiadły Prusa…
… no i mnie pochowali zaraz obok żony…

… a ponoć zaprosili Komedę na chrzciny…
… inspiracja muzyką późnego baroku…
… pan dzisiaj tak dostojnie i młodzieńczo siny …

… nie wytrzymuję długo tak na jednym boku …
… bo tu chodzi o miłość Jontka do Haliny…
urocze są Powązki o tej porze roku …

Doniesienie w sprawie napisów

D

Droga Policjo uprzejmie donoszę
że sąsiad z góry mój, Jarosław Kokuł
jest amatorskim autorem napisów
i publikuje je u nas na bloku.

Chciałbym nadmienić też że Zofia Zsiadło
przedwczoraj na balkonie po drugim śniadaniu
wspomniane wyżej napisy przeczytała na głos
biorąc tym czynny udział w ich rozpowszechnianiu.

Ponadto zauważyłem że nasz gospodarz domu
wczoraj wczesnym wieczorem gdy wracał z nabożeństwa
naklejał ogłoszenie na kartce z szarego kartonu
dopuszczając się przez to niszczenia dowodów przestępstwa.

Uprzejmie zatem proszę by tę całą szajkę
skierować prędko na dietę z więziennego jadła.
Proszę nie odpisywać bo jestem uczciwy
i napisów nie czytam. Wolę słuchać radia.

Duszoszczipatielność

D

Ucichają z wolna katiusze
i nastaje mglisty październik
w październiku pułkownik Duszew
nadzwyczajnie duszoszczipatielnyj

Patrzy mgliście, gra na bałałajce
i w fotelu bujanym się kiwa
gdzie mu teraz w siwej głowie kitajce
gdzie mu w głowie jakaś ofensywa

Ani w mordę strzeli ordynansa
ani w tyłek pokojówkę klepnie
woli teraz siąść do preferansa
niż prowadzić działania zaczepne

To od zawsze dla białogwardzisty
niebezpieczny miesiąc ten październik
taki jakiś poetyczny i mglisty
i niezmiernie duszoszczipatielnyj…

Kot dyktatora

K

Wsiadając do służbowej Lancii
patrzy w okno – to codzienny schemat
czasem każe kierowcy kwadransik
jeszcze poczekać. A jego nie ma.

On nie patrzy. Na tle białej firanki
nie przeciąga się czarną plamą
a to wszak dla jego oczu ten bankiet
limuzyna i borowcy. Znów to samo.

A w mieszkaniu nastawiony na jedynkę
telewizor gdzie wołają “Wodzu prowadź!”
On nie patrzy. Tylko śpi lub żuje szynkę
i nie można niczym mu zaimponować.

Dyktatorowi łamie się głos. Dyktator nie rozumie
skandując do mas groźne słowa na trybunie ze złota.
Dlaczego on nie patrzy. Dlaczego w tym tłumie
nie ma jego czarnego kota.

Nie mam wolnej ręki

N

Nie mam wolnej ręki by teraz się tobą zająć
muszę ją trzymać na pulsie spraw, aktualnych wydarzeń
więc nie mogę zająć się tobą. Tym bardziej że jesteś z marzeń
i to w dodatku takich które się nie spełniają.

Poczekaj tylko do zmroku. Przyjdę sam
i z zamkniętymi oczami będę cię karmił sobą
swoją krwią, swoim mózgiem, myślami i wątrobą
wszystko czego ci trzeba – mam.

Ale na razie upadają mi imperia i gasną światła miast
i nie mogę cię teraz objąć żeby nieba nie wypuścić z garści
a błękit i pulchne chmury ocierają mi szyję jak głaz

musisz poczekać aż zgasną. Przyjdę sam. I masz się nie martwić
tym jak jesteśmy niepełni. Raz po raz
tak bardzo porozdzierani, tak na mankietach przetarci.

Garnek i świnka (Cyklady)

G

to była dobra wyspa tak okrągła
jak brzuch kobiety jak leżąca tarcza
czasem nocami mruczała nam sennie
i kołysała nasze małe śmierci

nasi mężczyźni o czerwonych
plecach pierwsi poczuli powiew podniecenia
nagle żaglowcom wyrastały piersi
dłonie garncarzy kształtowały biodra
a nam kobietom okrąglały brzuchy
białe i święte i rosła w nas pewność
że oto idzie poród i poczęcie
że wyspa rodzi następne stulecia

pakujemy się

wszystko co jest nami
musimy przewieźć gdzie indziej
nie wolno uronić pierścionka monety
przepaski do włosów nic co zostawione
mogłoby nas w przyszłości skłaniać do powrotu

cały nasz żal zabieramy ze sobą
choć czerwone ramiona naszych wioślarzy
jednogłośnie uchwalają irytację
nie zostawimy nawet niepotrzebnych
drobiazgów starych prezentów dziurawej sukienki
wazy na wichry z ułamanym uchem

morze trzeszczy

i mimo wszystko obracamy głowy
w których kołują rzeczy zapomniane
ten stary garnek co stał na podwórzu
i chora świnka w zagrodzie od morza

Niepoznaki

N

Na ciepłej skórze kaligrafujemy
ludzkim paznokciem, porzuciwszy pióra,
człowiecze znaki,
których nie poniesie
martwy pergamin ni szumiący papier,
których nie sposób inaczej zapisać
jak wolnoschnącym atramentem krwinek
na obróconej z wolna stronie dłoni.

Bez pośrednictwa szpiczastych patyków
białej próżności łabędziego pióra
złożonej składni, klatki alfabetu
dajemy sobie
ciągle nowe znaki

Los włos

L

Żył kiedyś Samson. Przed laty.
Facet niezmiernie kudłaty.
Do chwili kiedy Dalila
z tych kudłów go ogoliła.
A wtedy na jaw wyszedł fakt
że akt Samsona – żaden akt
że siła jego – żadna siła
jak go Dalila ogoliła.

Żył potem Danton. Też dawno.
Perukę nosił zabawną
Do chwili gdy na szafocie
ją stracił. Naprawdę sto pociech –
bo wtedy na jaw wyszedł fakt
że takt Dantona – żaden takt
że mowa jego – żadna mowa
jak szafot spadł i poćwiartował.

Żyły mamuty. Czwartorzęd.
Co włosiem oraz porożem
zachwyt wzbudzały. Do chwili
gdy ludzie mamuty wybili.
I wtedy na jaw wyszedł fakt
ze kiepski słonia z włosiem pakt
A w konfrontacji z chartem gończym
przeszkadza owłosienie kończyn.

A teraz już najwyższa pora
by morał wam wyciągnąć z wora:
że w Polsce, Francji i Egipcie
kudłaci kończą się najszybciej
a na wolności czy też w ZOO
jak małpą być to tylko gołą

Kategorie

Instagram