KategoriaPiosenka

Lubię drony

L

W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o dronach,
są latawce, dmuchawce, balony
a gdzie są drony?

Drona dola by prędko ci zbrzydła
bo gdy śmigła masz bracie nie skrzydła
w ptaków nikt nie powita cię klubie
za to je lubię

A gdy silnik im głośniej zawyje
każdy na nie wylewa pomyje
że spokojnym spać ludziom nie dają
tylko fruwają

Ale drony to znoszą z godnością
wszak ich nośność się łączy z głośnością
więc obelgi łykają dość gładko
i są ponadto

Kiedy lecą w dal – wiedzą dokładnie
że sygnału moc zaraz im spadnie
że nie dla nich są szlaki bocianie
bo sił nie stanie

I myśl w głowach nie świta im dzika
żeby tak nadużywać wirnika
by się wznosić hen ku stratosferze
to mnie w nich bierze!

Żaden dron się też nigdy nie łudzi
że się uniezależni od ludzi
i pod jakąś przychylną mu gwiazdą
uwije gniazdo

Drony fruną z godnością nad miastem
żadne miasto im nie jest za ciasne
i w tym właśnie zaznacza się dronia
autoironia

Nie są jak latające talerze
stal nierdzewna w nich szumi, nie pierze
gdy pogoda popsuje się nieco
one polecą

Wiedzą że nie poradzą nic na to
jak pojemny jest akumulator
i że zasięg ich droniej anteny
już się nie zmieni

W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o dronach,
a ja mam taki gust wypaczony
że lubię drony

Drony lecą nad miastem z mozołem
nie pomyli nikt dronów z sokołem
lecz przynajmniej ich nikt nie oskubie
za to je lubię
za to je lubię

Pałam najgorętszą z mięt

P

Do muzyki “Diamonds are the girl’s best friend”

Lecz tu, sto na stu umie
tak zapamiętać się
że francuz nam nie sięgnie pięt

nie speszy nas szwed nawet w stopniu docenta
nie zawstydzi czech
a nawet eskimosów trzech

Pośród ziół tu
chyba stu
co się kiepsko nadają na skręt

jest to którym dyszę
gdy głos twój usłyszę
pałam najgorętszą z mięt

I zbędny żeń-szeń
oraz mucha hiszpana
gdy pałam najgorętszą z mięt

I choćbym był leń
co zejść nie chce z tapczana
jeden mięty niuch
i wciągam brzuch
i para buch

Ty mnie pchaj
na nędzy skraj
aż po trumny ostatni wkręt

pałam najgorętszą
pałam najgorętszą
pałam najgorętszą
pałam nagorętszą z mięt

Codziennie na nowo
wrę miętą pieprzową
pałam najgorętszą z mięt

Gaśnica

G

Szła drogą piękna dziewica
szła nocą przy świetle księżyca
a za dnia wytrwale w upale
szła i tak dalej

Być może by osiąść w klasztorze
lub objąć posadę na dworze
bo ciężko jest robić bógwico
będąc dziewicą

Idzie i bolą ją nogi
a tutaj na środku drogi
znienacka jak błyskawica
stoi gaśnica

Ref:
Gaśnica – sprzęt pożarniczy
stoi na drodze wśród dziczy
śmiała, czerwona, pękata
legalna jeszcze trzy lata
w oczy dziewczęciu spoziera
taka cholera

Och! – zakrzyknęła dziewica –
gaśnica myśli me spłyca!
przez nią nabyłam ja żem
płytkich skojarzeń!

Że upał i że od drogi
okropnie płoną mi nogi
i że mam i inne pragnienia
do ugaszenia

Żegnaj, o Boże klasztorze!
Żegnaj mi łoże na dworze!
tak mnie gaśnica ta mała
zbrukała

Ref:
Gaśnica – sprzęt pożarniczy
stoi i na coś tam liczy
a tu dziewczęciu wśród głuszy
moralny kościec się kruszy
i chciałaby tu i tera
cholera

Lecz nagle gaśnica zasycy:
Och nie! Nie zadzieraj spódnicy!
Po chwili zastanowienia
czuję wyrzuty sumienia

ja działam sekund dwanaście
a mówią – ducha nie gaście
więc zniknij mi za zakrętem
unosząc morał i pointę:

zarówno dziewica jak nowa
jak również gaśnica pianowa
to frajda
jednorazowa

Ref:
Gaśnica – sprzęt pożarniczy
na wiele w życiu nie liczy
tym bardziej że tuż po point’cie
znalazła dom na okręcie
gdzie jej się, płynąc na Bali
nie pali

Miłość sobie spraw

M

Na melodię “All you need is love”

Gry życie twe ma smak jak rankiem tran
gdy lata kapią ci jak w kuchni kran
gdyś jest jak pusty dzban
a każdy w blokach twój spala się plan
to wtedy

gdy nie potrafisz znaleźć nowych słów
gdy chów twój bracie to jest zimny chów
i nie masz pięknych snów
i śpisz głęboko jak mariański rów
to wtedy

Miłość sobie spraw, miłość sobie spraw
chcący lub przez traf – miłość sobie spraw

(solówka)

Miłość sobie spraw, miłość sobie spraw
chcący lub przez traf – miłość sobie spraw

Gdy masz wrażenie żeś jest stary dziad
gdy nie chce ci się wysiąść skoroś wsiadł
i ciąży ci już zad
i na kanapę najchętniej byś padł
to wtedy

Miłość sobie spraw, miłość sobie spraw
chcący lub przez traf – miłość sobie spraw
Miłość sobie spraw, miłość sobie spraw
chcący lub przez traf – miłość sobie spraw

Szczury

S

1.
Czasem spodoba mi się twój garnitur
lub artystycznie wyciągnięty sweter
Niekiedy myślę że i do zenitu
mógłbyś słowami prowadzić kobietę

Ref:
Lecz kiedy reszta staje się milczeniem
kiedy przestajesz dostrzegać mnie całą
ja zamiast ciałem staję się kamieniem

Kiedy zaczynasz widzieć mnie zbyt mało
kiedy się robisz czerwony jak burak
jesteś szczur
pif-paf
zabiłam szczura

Postrefren:
I tylko taka mi zostaje satysfakcja:
poranna kawa i pif-paf deratyzacja

2.
Potem wypijam wieczornego drinka
przy innym barze przy innym stoliku
marzę byś twego krawata zapinką
na trochę dłużej mnie do siebie przykuł

Ref.
(bez postrefrenu)

3. (bridge)
Tak piękny umysł a w takim upadku
tak się rozpływa tak bardzo szczurzeje
w pod prąd płynącym serca parostatku
kolejny wieczór kołysze nadzieję
że się uczucia nić wreszcie uprzędzie
że kiedyś wreszcie do świtu zostaniesz
czy taki będziesz
czy taki nie będziesz
będziesz, nie będziesz
oto jest pytanie

Piosenka powodzianki

P

1.
Siedzę w szafie tak jak w batyskafie
w wazie po zupie jak w morskiej szalupie
nadal jeszcze, nadal się opieram –
– woda przybiera

W pokój mglisty odpływają listy
zapomnianą za łóżkiem butelką
a mój smutek, mój smutek przeczysty
spada setną z sufitu kropelką

Ref:
Lecz ja jestem kobietą wilgotną
a kobiety wilgotne nie mokną
one piękne są, one fatalne –
nieprzemakalne

I choć jestem kobietą bez serca
kropla wody mnie czasem przewierca
wtedy w rurze idącej przez balkon –
pęka kolanko

2.
Patrzę w pola z wyżyn żyrandola
a z górnej półki podglądam jaskółki
trzeba będzie się z losem pogodzić –
woda podchodzi

Bycie bóstwem godzić z rybołóstwem
nadkruszywszy świątyni swej fronton
a wieczorem, powiedzmy od szóstej
patrzeć w dal gdzieś i czekać na ponton

Nie noszę stringów

N

Nabyłem niedawno trójpłytowy album z piosenkami z filmów wytwórni Disney’a.  Piosenki z filmów dla dzieci znaczy się. Słucham ja tego, słucham (nierzadko w oryginale bo akurat posiadam język angielski) i włos, jeszcze gęsty, podnosi mi się na głowie! Otóż taka, dajmy na to, piosenka z Pinokia aż kipi od podskórnej pornografii! Żeby zwrócić uwagę opinii publicznej na ten niebezpieczny dla rozwoju naszych milusińskich fakt, postanowiłem przetłumaczyć poprawnie (a nie eufemistycznie, jak zrobił to polski dystrybutor filmu) owo dyszące wyuzdaną erotyką dzieło.

Oto one. Piosenka nazywa się “I’ve got no strings” czyli “Nie noszę stringów“. Przy okazji wyszło na jaw dlaczego Pinokiowi w “Shreck’u” tak wydłużył się nos kiedy kazali mu powiedzieć, że nie nosi skórzanej bielizny…

Pinokio
Dziś stringi nie
spinają mnie
dziś mogę robić to co chce
Było mnie
w tych stringach źle
więc w końcu zdjąłem jeHi-ho to czasu znak
od dziś będę chodził tak
Wolny jak jakiś ptak
gdy wiosenny wieje wiatrGdy stringów brak
to frajdę mam
już mnie nie zwiąże byle cham
Żaden mnie
nie ciągnie drut –
nie wdziewam nic pod spód

Duńska pacynka
    Bez stringów twój
swobodny sztych
niech dziabie mnie nad Zuider Zee
Ja, Ja, Jaaaa…
Gdy kochasz mnie
swe stringi przegryzę

Francuska laleczka
Bez stringów ci
Comme ci comme ca
Twój savoire-faire jest ooh la la!
Ja stringi mam
lecz entre nous
odetnę je. C’est tout!

Rosyjska lala
    Jest gdzieś nad Wołgą klub
mam tam jutro rendezvous
z Iwanem jak ze snu
ale wolę z tobą pójść, hey!

Pinocchio
I’ve got no strings
To hold me down
To make me fret, or make me frown
I had strings
But now I’m free
There are no strings on meHi-ho the me-ri-o
That’s the only way to go
I want the world to know
Nothing ever worries meI’ve got no strings
So I have fun
I’m not tied up to anyone
They’ve got strings
But you can see
There are no strings on me

Dutch puppet
    You have no strings
Your arms is free
To love me by the Zuider Zee
Ya, ya, ya
If you would woo
I’d bust my strings for you

French puppet
You’ve got no strings
Comme ci comme ca
Your savoire-faire is ooh la la!
I’ve got strings
But entre nous
I’d cut my strings for you

Russian puppet
Down where the Volga flows
There’s a Russian rendezvous
Where me and Ivan go
But I’d rather go with you, hey!

40 lat

4

Ponieważ, co tu ukrywać, moje 40-te urodziny zbliżają się wielkimi krokami Yeti, postanowiłem uczcić je piosenką. Tak. Jestem autocelebrytą a poza tym Zosią Samosią, więc sam sobie napisałem tekst, sam ukradłem muzykę Paulowi McCartney’owi (dzięki Paul!), sam (hm) zaśpiewałem  i sam nakręciłem teledysk. Proszę zapiąć pasy – ruszamy w kolejne czterdziestolecie…

Mam czterdzieści lat

Chociaż mu głowa resztkami sił
trzyma jeszcze włos,
na dziesiąte piętro trzeba drania nieść

i nie wszystko może już jeść.
Kilku hormonów poziom we krwi
może troche spadł.
Jeszcze nie tetryk
lecz według metryk
ma czterdzieści lat.

Spośród potrzeb stu
jedna została mu:
osiem godzin snu.

Niby jest młodszy niż Tomasz Cruise
i Alain Delon,
jeszcze mu daleko do
pieluchomajt
i nie musi pić Coli Light.
Ale nierzadko
szybciej niż gość
wali się pod blat.
Choć jeszcze krewki
to nie przelewki
te czterdzieści lat.

Trzeba biegać i kąpiele z błota
co niedziela brać, i stosować krem.
Ograniczać dżem.
Żeby ciut tylko żywszym być
niż Stanisław Lem.

Nim ręka boska wyłączy prąd
i odetnie gaz
trzeba szaleć niczym
młody Tuhajbej
choćby klejąc włosy na klej.
Nim się kolejny ukruszy ząb
i urośnie zad –
wina i gejszy!
bo z dniem dzisiejszym
mam czterdzieści lat.

 

Kły pro kło

K

Widziałem – w oknach się nie pali
więc wpadłem tutaj droga pani
proszę cię tę niezręczność pomiń
że wpadłem tu przez komin

Ref:
Ja chcę cię ssać tak jak wysysa się miętusa
no popatrz: kły zdezynfekuję spirytusem
Ja ze Stokera a ty z Bolesława Prusa
Ja ssać cię mussę
po prostu mussę

Ja chcę cię wyssać jak wysysa się ostrygę
niech tętent tętnic załomocze passodoble
nie jestem może Nosferatu, Fredy Kruger
lecz mam swój styl i mam przeciwsłoneczne gogle

Więc daj mi zosstać aż zasstanie nas świtanie
niech wysysanie nie narusza uczuć zrębów
jeśli nie lubisz peleryny to w pidżamie
popatrz przyniosłem nawet szczotkę dziś do zębów

Boli cię głowa? Zaraz minie nadciśnienie
Co do ksieżyca rownież jestem sspecjalisstą
Jak dasz mi possać może z tobą się ożenie
dla mnie ssexbombą jessteś, dla mnie jestes Misską

(A kiedy bedziesz moją żoną
może ci powiem że ten kołek
to trzyma się odwrotną stroną
ale tymczasem dalej! Ole!)

Ref:
Ja chcę cię ssać tak jak wysysa się miętusa
o marmur szyi dzisiaj zęby swe ukruszę
Ja ze Stokera a ty z Bolesława Prusa
Ja ssać cię mussę
po prostu mussę

Mały ksiądz (Sweeney Todd)

M

Żeby uwolnić się jakoś od Sweeneya Todda, który w wersji musicalowej chodzi za mną od kilku dni (a sami wiecie jakie to deprymujące) postanowiłem przetłumaczyć moją ulubioną piosenkę z tego musicalu czyli “Little Priest”. Utwór tryskający czarnym humorem a w dodatku posiadający wyjątkowo udany, angielski tekst. Czy powiodła mi się próba uratowania lekkości tego tekstu w języku polskim pomimo widocznego niedostatku wyrazów jednosylabowych? – ocenicie sami.

Mały ksiądz
(tekst własny, muzyka: Stephen Sondheim)

MRS. LOVETT:
To okropny wstyd…

TODD: Wstyd?

LOVETT:
Marnotrawstwo wręcz…
Taki z niego byk
Jak mu było?
Było?
Jest!
Chcesz to grzeb go lecz…

Biznes idzie źle
dług to duża rzecz.
Pomyśl że to dar,
prosto w gar.
Załapałeś pan?

Strasznie szkoda go
Bo wiesz, przy tej cenie mięs
jaka jest,
jej pułapie,
jeśli łapiesz…

TODD: Ha!

LOVETT:
Załapałeś!

Weź na przykład, Mrs. Mooney i jej sklepik!
Jak się ładnie kręci a to tylko koty oraz tost!
A kociaki tu w Londynie jak wieszaki chude wprost
i z pewnością znacznie gorszy mają smak!

TODD:
Pani Lovett, cóż za czarujący wniosek

LOVETT:
Cóż, po prostu mi żal…

TODD:
Tak praktyczny
że to się nie mieści w głowie!

Pani Lovett, jak bez pani
żyłem tyle lat, no słów mi brak!
Co za słodki plan!
Świeżo upieczony pan!

LOVETT:
Pomyśl tylko!
Bród niebawem, ja Ci mówię
do golenia będzie w bród,
Czyż nie?
Marszem
farsz do
Ciast!

TODD:
No cud!
Bród w bród!

TODD:
Czy słyszysz dźwięk którym dźwięczy świat?

LOVETT:
No, panie Todd?
No, panie Todd?
Cóż to za dźwięk?

TODD:
Chrupania dźwięk! Brata tak chrupie brat!

LOVETT:
Tak, panie Todd!
Tak, panie Todd!
Jakbyś pan zgadł!

TODD:

To podgryzania bliźniego jest chrzęst!

OBOJE:
Co zrobić kiedy nasz świat taki jest?

TODD: (mówi) Mamy ciężkie czasy pani Lovett.
A jak wiadomo tonący brzytwy się chwyta.

LOVETT:
No to patrz ! Świeży i prosto z pieca!

TODD:
Co to jest?

LOVETT:
To ksiądz. Niezbyt duży ksiądz.

TODD:
Czy to dobre jest?

LOVETT:

Aż za dobre jest wprost!
Poza tym, ma ciało nietknięte przez grzech,
świeży jest za trzech.

TODD:
Ale gruby ciut.

LOVETT:

Tylko koło ud.

TODD:
Ponoć tu w Londynie poetów jest w bród?

LOVETT:

Ale wiesz, z poetą masz problem
czy padł już na dobre czy śpiąc?
Lepszy ksiądz!

LOVETT:
Prawnik niezły jest.

TODD:

Gdy go długo piec…

LOVETT:
Ale popij go po kolacji
bo od apelacji to spec!

TODD:
Jakiś biały kruk?

LOVETT:
Czy by, znając twój patriotyzm
oficer piechoty być mógł?
Dba o czystość nóg.
Chociaż smak zależny od stanu jest dróg…

TODD:
Czy szef straży,
tam się smaży?

LOVETT:
Niee, on leży na plaży.
Sprzedawca to warzyw!

TODD:

Król sałat?
Raczej prałat!

LOVETT:
Skąd zielony na twarzy
by był?

TODD:
W historii zwykle na ciele mas

LOVETT:
Niepotrzebny grób,
to ogromny plus dla krewniaków!

TODD:

pasożyt z góry bezczelnie sie pasł!

LOVETT:
Tyle męskich bród,
potencjalne bogactwo smaków!

TODD:

Ożywcze będzie dla walki klas

OBOJE:
gdy masy górę skosztują choć raz!

TODD: Co to jest?

LOVETT:

To chłop.
Pewnie słucha pop.
Wewnątrz bułek zaś hamburgera
prawdziwy rozpiera się szkop!
A to danie dnia —
Pasztet z politykiem pieprzonym
podwójne, wzmocnione
ma dna.

TODD:
Nie wiem co to da,
bo przecieku źródłem się stanie raz dwa!

LOVETT:

Chociaż ciecze
się upiecze!

TODD:
Lecz mój brzuch przy kolacji
nie znosi sensacji!

LOVETT:

Aktor gruby,
prosto z próby?

TODD:
Głupich nie ma! Niech trema go żre!
Wpadnę tu jeszcze kiedy SĘDZIA będzie w karcie!

TODD:
Obsłużyć trzeba jak każe plan

LOVETT:
Tak, tak, ja wiem mój śnie!

TODD:

Klientów takich jak trafią się nam!

LOVETT:
Tych z wyżyn i na dnie!

TODD:

Tu każdy szansę ma pół na pół
Tak! Kiedy trafi już,
na okrągły nasz,

OBOJE:

na okrągły nasz
stół!

Kategorie

Instagram