KategoriaLiryka

Oryginał

O

Wystawnie jak w kalejdoskopie
tonie w oklaskach wielka sala.
Don Kichot z Manchy sprzedał kopię
za złoty krążek. Za reala.

Zaakceptował przebudzenie
z głową w nocniku, nie w szyszaku.
Don Kichot z Manchy sprzedał kopię
którą rachował łby wiatraków

Na archipelag wysp sobaczych
zamierza przenieść się na stałe.
Don Kichot z Manchy sprzedał kopię
i już nie będzie oryginałem.

Sznur od rogu

S

Na tym sznurze od rogu do gwoździa nad drzwiami
(rdza i drewno pokryte cebulą lakieru)
rozwieszam najstaranniej kilka moich wcieleń
wychodząc gaszę światło i wtedy na schodach
czuję za sobą ulgę kraciastą i w paski
swobodnie zwisa rękaw z rozpiętym guzikiem
i wreszcie pełnią pustki oddychają dziurki.

Wysycham w samotności na konopnym sznurze
gdzie przez okienko księżyc i bilet w kieszeni
zupełnie zapomniany nie wiadomo dokąd

Ta jesień

T

Ta Jesień wróci po nas. Jesień nas odetnie
powieszonych za czarne wskazówki budzików
zaklejonych starannie w koszmarach na styku
nocy z szarym porankiem. Jesień nas odetnie

od sznura brzemiennego naszym suchym głosem
dłoniom dotknąć pozwoli Ziemi Obiecanej
Ta Jesień nas odetnie niebawem. Nad ranem
posrebrzymy w kałużach rozczochrane włosy.

Ta Miłość wróci do nas. Ona nas zakopie
w stertach liści jesiennych, w zapachu płomieni
będzie taka jak była tej innej Jesieni
słonecznej. Ona wróci. Ona nas zakopie

Kciuk

K

Całuję Twoją dłoń madame
trochę mnie wkurza że nie sam
że koło mnie jest ludzi huk
Całuję madame ciebie w kciuk

Pewnie i dalej byłbym szedł
lecz przy nadgarstku czuwa szwed,
japończyk i turecki chan
i przejść nie dają mi, madame

I gdybym nawet umknał zgrai
szwedów, azjatów, samurai
krótki to byłby madame bieg
bo w zgięciu łokcia drzemie grek

Świat cały leży u twych stóp
pnie się ku górze tup tup tup
Ja też bym piął się gdybym mógł
lecz cóż – całuję ciebie w kciuk…

Checkpoint Charlie

C

No to teraz cię sprawdzi. Podda przesłuchaniu
każde drżenie policzka, każde uchylenie
śmiesznego melonika.

Teraz checkpoint charlie.

Przekraczając granicę musisz być zabawny
musisz butem zbyt wielkim odwrócić uwagę
dwóch ponurych snajperów
ołowianych stróżów

Teraz właśnie jest pora na późną i lekką
błazenadę przy świecach, kieliszku i skrzypcach
teraz jest checkpoint charlie
przód lub tył bo taka
właśnie taka jest charlie rzeczywistość mostu

Idź już. Zanuć pod wąsem i idź
chwiejnym krokiem. Niech bogowie pajaców
mają cię w opiece.

Homo Fuge

H

Bo kiedy suknię masz do samych kostek
i kiedy szminkę masz do pierwszej krwi
w oddechu ledwo uchylonych drzwi
jestem jak zając co wybiegł na szosę
pod kołysane halogenem sny

Ty wtedy w sukni aż do samych kostek
ślepia guzików rozpinasz jak szpaki
jeden po drugim. Jak przerwy i znaki
na naprężonej linii telegrafu

Bardzo Ci ładnie w tym nagłym milczeniu

I w takiej sukni zrzuconej do kostek
jesteś pozornie naga i bezradna
ale ja widzę jak włosy się plączą
wiem że zobaczę kiełkujące słowa
ognistą szminką pisane na lustrze

Dlatego mrużę te drzwi półprzymknięte
i smugę światła chowam do kieszeni

Do świtu się zagoi

D

Z łusek na dachach spełzają księżyce
złotym paznokciem nacinając czarne
policzki nocy wydęte od zwycięstw

nad ludzką wolą, futszanym poszyciem
gdy ciemność zdmuchnie rtęciowe latarnie.
Z łusek na dachach spełzają księżyce

by mknąć przez miasto w zamglonej lektyce
spoza firanek lustrując wulgarne
policzki nocy wydęte od zwycięstw.

A ciemne bramy i śliskie ulice
jarzą się wtedy jak zorze polarne,
łuski na dachach wibrują księżycem

łuski na dachach wibrują w panice
i strach wypełnia bezczelne, bezkarne
policzki nocy wydęte od zwycięstw

Szponem rysując na niebieskiej grdyce
w neon odziane zamknięte kawiarnie
z łusek na dachach spełzają księżyce
w futerał nowiu – miejsce cichych zwycięstw.

Koronki koronera

K

Koroner pewien, ancymonek
miał inklinacje do koronek
i za nic inne miał atrakcje
przez do koronek inklinacje

Czasem gdy mu przywieźli dziewczę
to konstatował: “Muszę jeszcze
nad nią posiedzieć. Późno? Co tam!
To koronkowa jest robota”

Po czym (zazwyczaj po kolacji)
rzucał się w otchłań swej dewiacji
i tak schodziło mu do ranka
na tych koronkach po kolanka.

Lecz w zimne dni i noce parne
wciąż tylko czarne, zawsze czarne
monochromatyzm koronkowy
od palców stóp po czubek głowy.

Wtedy znajomy stomatolog
zdarzeniom dalszym tworząc prolog
napomknął (włosy stają dęba)
coś o koronkach i o zębach.

Białe koronki! Wstrząs! Ekstaza!
Na życiorysie nowa skaza
i przy pomocy pary kleszczy
koroner nocą w dreszczach wrzeszczy.

Czarne i białe. Białe, czarne
życie rozkoszne i bezkarne.
Białe i czarne. Czarne, białe
życie upojne i wspaniałe.

I wyrok niebios byłby pewny
gdyby nie pewien krewki krewny
co koronerem znacząc ścianę
duchową sprawił w nim przemianę

Rzucił więc życie pełne porubstw
i wybrał gruby mur klasztoru.
Teraz w kaplicy, do ikonki
płacząc odmawia swe koronki

Napad

N

Stój spokojnie
nie podnoś rąk
nie podnoś głosu
to jest napad
z użyciem niebezpiecznego
drżenia
kącików ust

Wszystko co dla ciebie drogie
złóż u moich stóp
ale powoli
i bez gwałtownych ruchów
Nie próbuj żadnych sztuczek
i trzymaj swoje myśli
tak żebym je widziała
to jest wymuszenie
pierwszeństwa

Nie ruszaj się
opuść oczy
spuść z tonu
to jest napad
z płaczem w ręku

Nosiciele rzeczy

N

Na moich nadgarstkach
zalęgły się spinki.

Lekarz mówi, że to nic
“Nie warto ciąć.
Same odpadną za kilka dni”.

Za to krawat zakwitł
na pergoli żeber
w tym roku wyjątkowo wcześnie
i nawet czarny cylinder
wrócił z ciepłych krajów.

Według lekarza te spinki to nic
ale ja się martwię. Sąsiad wczoraj mówił
że takie złote spinki
to jak kiedyś buty

potrafią przechodzić
z ojca
na syna.

Kategorie

Instagram