KategoriaDreptak

Dreptak wietrzy spisek

D

Gdy ślubna małżonka Dreptaka
spytała gdzie trzyma polisę
a rdza (mać jej taka owaka)
przeżarła wahacze mu w Nysie
to Dreptak zajęczał, zapłakał
i zaczął wietrzyć spisek.

A kiedy swój krawat w gruszki
zobaczył w pobliskim lombardzie
i urwał się dzyndzyk od puszki
gdy piwo chciał wlać w suchą gardziel
to obaw o spisek nie uśpił
lecz wietrzył go jeszcze bardziej.

Zaś gdy polecone listy
nadeszły do Dreptaka
a w pewien wieczór mglisty
zakrztusił się kością z kurczaka
to spisek był wręcz oczywisty
i wietrzył go już na pewniaka.

Na szczęście była właśnie zima
i mróz zapierał w piersiach dech.
Spisek wietrzony nie wytrzymał,
wziął się przeziębił a potem zdechł.

Morał jest taki: gdy cię życie
zdrowo poszarga i podepcze
to nie czuj się jak agent Mulder.
I wyjdź na świeże powietrze.

Dreptak prowadzi brutalną politykę

D

Mój chłop to jest dopiero brutal – rzekła Eugenia Dreptak
do znajomej z parteru gdy wyszła rankiem na deptak.
Z pozoru taki uprzejmy że weź go przyłóż do ran
ale jak przyjrzeć się bliżej to brutal, prostak i cham.

I żmija! Niby się płaszczy, przeprasza, pada do nóg
a wczoraj jak zmywał naczynia to talerzami się tłukł
a z oczu to pani kochana aż krzesał iskry dzikie
że z tego zdenerwowania to mi się rozmazał manikier

co sobie go właśnie robiłam. A w środę, jak wrócił z gości
to mi się tak uporczywie uchylał od odpowiedzialności
żem w końcu uległa zdyszana bo jestem słaba niewiasta
i wypadł mi z białej dłoni ten duży wałek do ciasta.

A w czwartek? Och moja pani, niech pani już lepiej nie pyta
to aż strach opowiadać jaki z Dreptaka bandyta –
no bo jak można kobiecie uczynić taką rzecz
żeby jej telewizor przełączyć z serialu na mecz?

Oczywiście przepraszał i przełączył z powrotem
ale ja od tej pory nie wiem co przedtem, co potem
i kto się z kim ożenił. Za to nie dostał kolacji.
Och proszę pani on przecież prze wprost do konfrontacji!

Lecz jego niedoczekanie by w konflikt wciągnąć mnie mógł
ja tylko mu pokojowo wystawię walizki za próg.

Werbunek Dreptaka

W

Kaźmierz Dreptak oglądając w stołowym
teleturniej “On już wziął i ona wzięła”
poczuł się nagle agentem w stylu jamesbondowym
i zapragnął pracować w CeBeA.

Ech zamiast z małżonką Eugenią konsumować szpinak
(niedobrze wypłukany znów, bo w zębach chrzęści)
na raucie komuś ważnemu wsypać coś do wina
podjechawszy beemką jak inni agenci.

Zamiast się zastanawiać skąd na spłatę raty
za chiński telewizor wytrzasnąć dwie stówki
z bisnesmenem z pomorza urządzać regaty
zmusiwszy go uprzednio do wzięcia gotówki.

Lub w ekskluzywnym hotelu uwodzić posłankę
śpiewając jej pod oknem łzawe serenady
sfilmować wręczenie pierścionka i buchnąwszy w mankiet
odejść jesienną aleją albo świtem bladym.

Być Bergmanem kamery, Moniką Olejnik wywiadu
oraz Piotrem Kaczkowskim w sensie timbru głosu.
Casanovą sypialni, Maćkiem Kuroniem obiadu
oraz Mikiem Jaggerem pod względem gęstości włosów.

A gdy marzył już że prezydenta Busha
aresztuje razem z jego Condolizzą
to Eugenia widząc że się coś nie rusza –
jednym ruchem wyłączyła telewizor.

Dreptak łamie ciszę wyborczą

D

By wreszcie zostać zauważonym
przez grono prominentnych osób
chciał Dreptak (z aprobatą żony)
złamać ciszę wyborczą w oryginalny sposób.

Ech żegnaj mi dawne życie – witajcie hostessy i porsche
żegnajcie mi seriale, piwo z puszki i kapcie
kiedy już o mnie napiszą gdzieś na portalu “Wyborczej”
gdy “Wprost” będzie miał o mnie przeciek i wspomną coś niecoś w “Fakcie”!

Wtedy wreszcie rozwinę skrzydła
wtedy wreszcie będę wolny jak ptak!
Ja cię złamię ty ciszo przebrzydła
tylko muszę wymyślić – jak.

Można by na budowie przed kamerą wbić szpadel
tylko z inwestycjami jakoś ostatnio cienko
można by z pompą otworzyć jakąś autostradę
tylko że kurcze żadnej nie ma akurat pod ręką

Może by więc jakaś pomoc dla powodzian?
lub na ważnym traktacie zakrętasik?
Coś ostatnio się paliło w Warszawie
lecz niestety już zdążyli ugasić.

Dreptak zaklął i na fajkę wyszedł
zadumała się małżonka Eugenia.
Bardzo trudno jest złamać ciszę
gdy się nie ma nic do powiedzenia.

Debata

D

Kaźmierz Dreptak, hodowca sałaty
z bombonierką oraz araukarią
chciał do ostrej przystąpić debaty
z niezamężną Kiściakiewicz Marią.

Niefortunnie jednak wybrał termin
bo gdy dzwonek trącał palca końcem
Kiściakiewicz wracała z cukierni
razem z Józiem od kuzynki, brzdącem.

I gdy Dreptak chwalił garderobę
na co Maria: “och to stara sukienka”
To ten Józio wyobraźcie sobie
robił to co zwykle robią brzdące – brzdękał.

W rezultacie każda ważna kwestia
urywała się w Józia brzęknięciu
a że była z niego żywa bestia
dochodzili ledwie do słów pięciu.

“Wie pani człowiek samo..” brzdęk
“Ta zwłaszcza wcześnie rano..” brzdąk
“Jeździlibyśmy samo..” brzdęk
“Och nie, nie za kolano..” brzdąk

W końcu Dreptak się zerwał z kanapy
że aż drżenie przebiegło po szkle
by ratować przed brzdącem debatę
lejąc batem go na gołą “de”.

Co nawiasem powinno się robić
w ramach lekcji dobrego wychowania
każdej dziennikarce i dziennikarzowi
który ludziom przerywa w pół zdania.

Pustelnia sp. z o.o.

P

Archibald Dreptak – mnich mądry, powziął na starość pokorne
postanowienie że wkrótce porzuci życie klasztorne
i tylko ze starym kosturem wyruszy o świcie w teren
a potem, w miejscu ustronnym założy niewielki erem
gdzie wieść będzie żywot święty, na modłach tudzież pokucie
zbywszy się myśli grzesznych a takoż grzesznych uciech.

Jak pomyślał tak zrobił, żegnany pewnego poranka
łzami braci zakonnych kiedy żelazna bramka
zamknęła się za nim ze zgrzytem. Brat łkanie stłumił dzielnie
i powlókł się drogą poszukać miejsca na swoją pustelnię.
Znalazł uroczą polanę na skraju siedzib ludzkich
ze źródłem i łączką jak ulał do instalacji kózki.
Rękawy habitu zakasał i po tygodniu w końcu
miał własną wygodną pustelnię według najlepszych wzorców
gdzie modlił się a okoliczny miejscowy element przeróżny
przynosił mu skromne posiłki w charakterze jałmużny.

Atoli pewnego poranka przyszedł posłaniec (wprost z dworu)
i przyniósł mu list polecony z potwierdzeniem odbioru.
Z grozy meknęła koza, krzyk dziwny wydał ptak
gdy mnich przeczytał pismo co brzmiało mniej więcej tak:

“Wzywa się ob. Dreptaka na podst. par. 16
ust. 9 dz. ustaw nr 212
z późniejszymi zmianami (tryb natychmiastowy)
do spłaty należności z tytułu: podatek gruntowy.
Jednocześnie ostrzega się obywatela Dreptaka
że posiadanie kozy tudzież hodowla ptaka
wymaga osobnych zezwoleń oraz konieczność stwarza
obowiązkowej kontroli dworskiego weterynarza”

Gdy Dreptak rażony tym pismem pion odzyskiwał powoli
następny posłaniec przydreptał i skrawek banderoli
dał mu do podpisania, zasalutował, rzekł “cześć”!
i wręczył kolejny dokument co taką mniej więcej miał treść:

“Wzywa się ob. Dreptaka na podst. par. 38
do ujawnienia dochodów w postaci: pieczone prosie,
czternaście chlebów małych, jeden duży z kminkiem,
dwa kotlety z dziczyzny (mielonej przez maszynkę),
dzban miodu i cztery woreczki kukurydzianych płatków
i do uiszczenia z tytułu owych dochodów podatku
wys. 75% na podst. “Ust. podatkowe”
wraz z odsetkami za zwłokę w wys. ustawowej.”

Dreptak nerwowo chrząkał i rąbek swej odzieży
miął w palcach konwulsyjnie a tu następny bieży
posłaniec – ze Straży Pożarnej, i jeszcze jeden z ZUSu,
i trzeci z Sanepidu, czwarty z Kontroli Usług,
piąty z PIPu a szósty? Szósty nie pamiętam
a siódmy z Urzedu Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

A nazajutrz zapukał nad ranem komornik. Stuk puk.
Po czym Archibald Dreptak doświadczył eksmisji na bruk.
Gdzie leżał zdziwiony tak długo, że wreszcie z krótkim trzaskiem
straż miejska żółtą blokadę mu nałożyła na laskę.

Dzięki czemu naczelnik mógł do swych zaliczyć wyników
zwalczanie szarej strefy wśród gminnych pustelników.

Patefon, plafon i dyktafon

P

Kazio Dreptak wrócił z delegacji,
wpadł do kuchni, obił żonę tacą
tak znienacka i bez dania racji
że biedaczka krzyknęła: “Za co??”

Na co Dreptak krzesząc z oczu iskry
ciut pogmerał za dębową szafą,
“Łeb na karku mają te ministry” –
warknął głucho i wydobył dyktafon.

Po czym z dziką satysfakcją na licu
tak zakrzyknął bardzo z siebie dumny:
“Mam cię wreszcie wredna ladacznico!
Oto będzie gwóźdź do Twojej trumny!

Ja pracuję, nierzadko nocami
a Ty bździągwo na mój koszt się bawisz!
Bądźcie państwo pewni że ta pani
już nikomu rogów nie przyprawi!”

Żona najpierw pobladła wyraźnie
lecz po chwili uśmiechnęła się nikle
po czym cicho powiedziała: “Kaźmierz,
tać go Kaźmierz nie włączyłeś jak zwykle..”

i powoli odzyskując rezon
ruchem płynnym jak u Cindy Crowford
wyciągnęła z jego teczki salceson
i wyjęła z niego magnetofon.

Który zaraz, przytuliwszy do łona,
ciekawością kobiecą płonąc –
odsłuchała, przy czym jako żona
wyglądała na zupełnie porażoną.

Dreptak milczał jakby go ktoś zamurował
a małżeństwa połowa żeńska
mówi: “Twoja sytuacja procesowa
jest mój mężu niebywale ciężka

gdyż mam w ręku niezbite dowody
żeś niedawno z rozkoszy dyszał
na dwa głosy z tą przeciętnej urody
Pędziakiewicz Ludmiłą z Przasnysza”

Kazio Dreptak poczuł w sercu ukłucie
jakby mocno rozpalonej klingi
po czym chyłkiem z pokoju uciekł
pooglądać żonine bilingi.

A małżonka spokojnym ruchem
starła blaty, dała kota na balkon,
poprawiła odbiornik za uchem
i mikrofon (ten za umywalką),

odkurzyła pluskwy pod poduszką
i zagłuszacz sygnału “ŁAPSERDAK”
po czym z dumą opadła na łóżko
żując kartę swojego prepaida.

Wnioski z tego nie są wcale zabawne:
w nowoczesnym gospodarstwie częściej
przeciekają informacje niejawne
niźli rury w kuchni czy łazience.

Kategorie

Instagram