Patefon, plafon i dyktafon

Kazio Dreptak wrócił z delegacji,
wpadł do kuchni, obił żonę tacą
tak znienacka i bez dania racji
że biedaczka krzyknęła: “Za co??”

Na co Dreptak krzesząc z oczu iskry
ciut pogmerał za dębową szafą,
“Łeb na karku mają te ministry” –
warknął głucho i wydobył dyktafon.

Po czym z dziką satysfakcją na licu
tak zakrzyknął bardzo z siebie dumny:
“Mam cię wreszcie wredna ladacznico!
Oto będzie gwóźdź do Twojej trumny!

Ja pracuję, nierzadko nocami
a Ty bździągwo na mój koszt się bawisz!
Bądźcie państwo pewni że ta pani
już nikomu rogów nie przyprawi!”

Żona najpierw pobladła wyraźnie
lecz po chwili uśmiechnęła się nikle
po czym cicho powiedziała: “Kaźmierz,
tać go Kaźmierz nie włączyłeś jak zwykle..”

i powoli odzyskując rezon
ruchem płynnym jak u Cindy Crowford
wyciągnęła z jego teczki salceson
i wyjęła z niego magnetofon.

Który zaraz, przytuliwszy do łona,
ciekawością kobiecą płonąc –
odsłuchała, przy czym jako żona
wyglądała na zupełnie porażoną.

Dreptak milczał jakby go ktoś zamurował
a małżeństwa połowa żeńska
mówi: “Twoja sytuacja procesowa
jest mój mężu niebywale ciężka

gdyż mam w ręku niezbite dowody
żeś niedawno z rozkoszy dyszał
na dwa głosy z tą przeciętnej urody
Pędziakiewicz Ludmiłą z Przasnysza”

Kazio Dreptak poczuł w sercu ukłucie
jakby mocno rozpalonej klingi
po czym chyłkiem z pokoju uciekł
pooglądać żonine bilingi.

A małżonka spokojnym ruchem
starła blaty, dała kota na balkon,
poprawiła odbiornik za uchem
i mikrofon (ten za umywalką),

odkurzyła pluskwy pod poduszką
i zagłuszacz sygnału “ŁAPSERDAK”
po czym z dumą opadła na łóżko
żując kartę swojego prepaida.

Wnioski z tego nie są wcale zabawne:
w nowoczesnym gospodarstwie częściej
przeciekają informacje niejawne
niźli rury w kuchni czy łazience.

Skomentuj

autor Rafał Fagas

Kategorie

Instagram