Kaźmierz Dreptak, hodowca sałaty
z bombonierką oraz araukarią
chciał do ostrej przystąpić debaty
z niezamężną Kiściakiewicz Marią.
Niefortunnie jednak wybrał termin
bo gdy dzwonek trącał palca końcem
Kiściakiewicz wracała z cukierni
razem z Józiem od kuzynki, brzdącem.
I gdy Dreptak chwalił garderobę
na co Maria: “och to stara sukienka”
To ten Józio wyobraźcie sobie
robił to co zwykle robią brzdące – brzdękał.
W rezultacie każda ważna kwestia
urywała się w Józia brzęknięciu
a że była z niego żywa bestia
dochodzili ledwie do słów pięciu.
“Wie pani człowiek samo..” brzdęk
“Ta zwłaszcza wcześnie rano..” brzdąk
“Jeździlibyśmy samo..” brzdęk
“Och nie, nie za kolano..” brzdąk
W końcu Dreptak się zerwał z kanapy
że aż drżenie przebiegło po szkle
by ratować przed brzdącem debatę
lejąc batem go na gołą “de”.
Co nawiasem powinno się robić
w ramach lekcji dobrego wychowania
każdej dziennikarce i dziennikarzowi
który ludziom przerywa w pół zdania.