KategoriaLiryka

Urodziny Lukrecji

U

Nie powinno się mieć urodzin w dzień tak zwykły jak poniedziałek
Myśli Lukrecja w taki dzień jak co dzień ślamazarna Ziemia
Mogłaby z tym poczekać co najmniej do środy

A w taki poniedziałek świat się szarogęsi
I szczypie po zgrabnych łydkach setką wątpliwości
Co stało się co było co by mogło się zdarzyć
Gdyby orbity planet wytycznono inaczej

Rigoberto spłoszony zaciąga zasłony
Bowiem jest rzeczą groźną podchodzić do okna
I w taki dzień deszczowy zapatrzeć się w dal.

Skrzeczywistość

S

Nie wiem gdzie położyłam Internet. Był tu wczoraj
na tej półeczce leżał koło wanny
teraz świat jest nieznośnie nieznośnie realny
za oknem tylko wieczór. Coś poradź.

Wywaliłam torebkę na dywan
nadal czwartek, pokój, drugie piętro
pół godziny szukałam, becząc
nie znalazłam. Co zrobić – przeżywam

swoje życie bezlitośnie moje
nieumalowane w kapciach i szlafroku
czasem posmaruję coś pokroję

przemaluję na żółto przedpokój
jak coś jeszcze jest w lodówce – dojem
Boję się tego wszechświata. Uspokój.

Sen Rigoberta

S

Spokojnie każdemu się zdarza tak powinna powiedzieć
schować litość i ukryć ten protekcjonalny
uśmieszek to jest ludzkie to z przepracowania
następnym razem na pewno

śni to raz w tygodniu zawsze wtedy gdy pada
śni napięty jak struna zawinięty w kłębek
ona mówi lecz widzi jak wzrok jej ucieka
za okno gdzie rozbrzmiewa taneczna muzyka

a on wtedy się budzi
i myśli stężały
o chwili gdy nie zdoła
pisać dla niej wierszy

Rozbiegany dywan

R

Wpłynąłem dziś na przestwór perskiego dywanu
Odkurzacz nowoczesny pośród włosia brodzi
(tak bywa kiedy komuś dobrze się powodzi)
gdy nagle słyszę głosik: “Eeee! Ty się zastanów!”

“Tu miliardy roztoczy swe odnóża kroczne
wznosi w górę błagalnie byś zaprzestał kaźni.
Wodopojki, przędziorki w odkurzacza łaźni
giną mnąc w szczękoczułkach wyrazy potoczne!

Ach zaprzestań tortury! Liczne nasze plemię
na widok Twojej rury nienawiścią wzbiera
Przez ten cały odkurzacz mamy uczulenie

szczękoczułki nas świerzbią i bierze cholera!!”
Zdruzgotany przyssawkę rzuciłem na ziemię.
Jutro sprzedam “Rainbow’a” i kupię “Zelmera”.

Rigoberto trzyma się poręczy

R

Kiedy przystaje na półpiętrze tyle ich już było 
dawno stracił rachunek pot na czole jesień
uspokajając płuca opiera się ciężko 
na mosiężnej poręczy złotej jak Lukrecja 
kiedy słońce się kłania gdy zapada wieczór

Lecz kiedy wraca oddech jego palce tańczą
przez chwilę na jej grzbiecie jakiś czuły pasaż
zanim nie pójdzie wyżej z nią przy swoim boku
wschodząc dzień w dzień po schodach
idąc w stronę strychu

Rigoberto rozmyśla o samotności

R

Zawsze irytowały go stare umywalki
z osobnymi kranami na wodę ciepłą i zimną
ale dmuchając w poparzone palce
znajdował w nich starannie przykręconą prawdę
o tym czym jest samotność

po drugiej stronie lustra biała duża wanna
i piana na dwa palce o czerwonych paznokciach
Lukrecja w rozmarzeniu głaszcze rozgrzane piersi
ale jest tam on tutaj dopóki nie wejdzie
w koszuli do jej wanny

czuje się samotność

Rigoberto liże płatek ucha

R

Nocne śpiewy muezzinów wprawiały go zawsze
w religijne wibracje. Brał wtedy na język
ucho Lukrecji.

i kiedy różowawe ucho stawało się ciałem
brał jej całe ciało wyrywając z nocy
wśród szatańskiego wrzenia przerażonych mew

w mieście kotów i żebrzącej pod murem Ocean

Świt zastawał ich zawsze bardzo zasupłanych
kiedy wciąż jeszcze senni wychodzili z siebie
w szarzejącą za oknem rozszumiałą Jutrznię.

Rigoberto jest

R

Kiedy ona myśli że go nie ma Rigoberto przegląda się w lustrze
przeciągając po twarzy żyletką jakby sprawdzał gdzie jest a gdzie nie
nie opuści miasta w którym mieszka co najwyżej kiedy się przestraszy
zaciśniętych panicznie uliczek będzie czasem nie wychodził z domu
i wyglądał oknami na deszcz.

Teraz wolno zdziera z siebie pianę odsłaniając całkiem nową skórę
jak zaskroniec, krewetka i krab. Nie potrzeba płonąć by się rodzić
człowiek rodzi się w wodzie
tak.

Rigoberto i czarne dziury

R

Wiedział, że to się stanie. Najpierw były małe
ginęły w nich słowa, myśli i lewe skarpetki
raczej ziarenka piasku niż bezkresne plaże
nieszkodliwe, nieważne, zdrapać można palcem

Ale czuł że urosną, że swoim zwyczajem
zaczną kroić wszechświaty na kawałki tortu
policzone, zważone, połknięte
i tyle

Teraz stoi na dachu patrzy na Ocean
gdzie łódź z piękną Lukrecją powoli zachodzi
za jeden z belitosnych horyzontów zdarzeń
zostawiając za sobą jedynie powidok
oślepiającej tęsknoty

Wiedział że tak będzie.
Co mu nie przeszkadzało w to szczerze nie wierzyć.

Prawo Archimedesa

P

Czy to dzierlatka-trzpiotka czy też poważna metresa,
poetka, antenatka czy inny byt pochodny
na widok jakiejkolwiek formy zbiorników wodnych
jedno jej prawo w głowie – prawo Archimedesa

Zaczęło się to w Grecji lub może nawet i w Sparcie
(Sparta wszak łączy w sobie zarówno spartańskość jak SPA)
że kiedy przerębel lub wannę w zasięgo wzroku ma
z ochotą się osuwa w hydrologiczne wyparcie

Nie dbając o poparzenia i ignorując ból gardła
ciepłym lub zimnym prysznicem, w baliach, korytach czy dzieżach
gdy już się czymś tam skropiła albo się szronem natarła

uprzednio się wydobywszy z ciasnej odzieży pancerza
traci na wadze tyle ile się właśnie wyparła
więc mruczy piosenki do wtóru kry trzasku lub wodomierza

Kategorie

Instagram