W jedne noce językiem suchym
nie ukoi papierowych ust
na pościeli trzeszczącej jak chrust
niemo krzyczy w szarzejący sufit
W inne noce okna mdleją od pary
gdy opada i się wznosi na nowo
blady sufit rozgwieżdżają nad głową
reflektory nocnych autokarów
Potem może na boku się kładzie
w sen zsunięta, zdyszana, na skrót
w wibrującej jeszcze w środku ekstazie
drażni śpiący już, mruczący głód
kiedy niczym kark tygrysa gładzi
roziskrzone wnętrze swoich ud