Przez tylną szybę autobusu Rigoberto zobaczył siebie
on tam został pojechał dalej poszedł wąską uliczką
parkiem i strumieniem w połowie pokonany w połowie zwycięzca
do Lukrecji i od niej
w cień pod jednym z okien
wyjąc z upokorzenia
rechocząc w wiktorii
nie wiedząc dokąd teraz
jak nie głową w dół
zagryza dolną wargę i ssie opuchliznę a drugą ręką chwyta
naprężony członek prawie że barbarzyńca
niezwykle uprzejmie całuje ją po udach
gaśnie płonie znów
Ona wytrząsa z niego ślepe jeszcze bestie
łapie je zwinną ręką i bierze na sznur