Perły na szyi Lukrecji grzechoczą jak czaszki
gdy galopuje na niej Rigoberto
snując pod powiekami sny konkwistadorów
pełne krwi i przemocy wbija w nią paznokcie
jakby pisał granice południowej z Ameryk
Wtedy jej perły krzyczą
tajemnicą bolesną
oślepłych perłopławów
A on gna ją dalej przez Kordyliery kołdry
poprzez wiciokrzewy kwitnące paprocie
po perłowy świt
Potem nastaje cisza. Perły schną na sznurze
trupioblade w tym świetle.
Memento amori