Pewien góral w Czarnogórze
wieszał żony swe na sznurze
bo gdy aura jest słoneczna
witamina D – konieczna
się wydziela. Miał to na maturze
Włazy
Pewien inżynier z Krosna
Szedł drogą, patrzy – sosna.
Niewiele myśląc wlazł na nią
W sekrecie przed żoną, Hanią
Co mogłaby być zazdrosna
Doktorant z Nowej Huty
Szedł drogą, patrzy – buty
Wlazł w nie bez zastanowienia
Choć jego małżonka Eugenia
Czyniła mu potem wyrzuty
Profesor historii z Włoch
Szedł zamkiem, patrzy – loch
Zanurzył się w nim czym prędzej
Choć z strony rodziny Firenzy
Groził mu niezły foch
Gubernator stanu Arkansas
Gubernator stanu Arkansas
rzekł do żony: “Ty nigdy nie zdanzas!”
Juz pses ciebie seplenię
z nerwów psed psemówieniem
wpadam w sał i niezadko tez w trans az!”
Japońska legalistka
Pewna japońska legalistka
od panów wymagała świstka
inaczej – nici
precz od kibici
a buzi tylko na pół gwizdka
Hrabina z Almansy
Niedostępna hrabina z Almansy
Nie dawała nikomu szansy
Choć podobno (tak piszą)
Skusił ją raz Don Kiszot
W towarzystwie konia i S. Pansy.
Kolęda 2014
Z białym fartuchem, z kredą za uchem
Z okiem przeżartym blaskiem gwiazd
Sunąc po galaktycznych mapach
swym przeciwstawnym, brudnym kciukiem
Znajdziemy was
Myśmy potopo- są -odporni
A nasze mury zbrojne w stal
Chociaż nas toczy grzyb i robak
Pójdziemy po was tak czy owak
W najdalszą dal
Niesiemy w palcach ostre jak lancet
Na gruzach Babel przekute słowa
Nie zasypiajcie dzisiaj na warcie
Anieli pańscy
Idziemy po was
Już policzona trajektoria
Skreślony przyspieszony ruch
Kiedy już wasze dni przeminą
Wspomnimy o was pod pierzyną
Anieli pańscy
Rozbici w puch
Dziwaczne kulinarne sny
Miałem dziś dziwacznie kulinarne sny
w jakiejś ogromnej kuchni, pustej i wysokiej
z nocą powstrzymywaną przez ciemne przestrzenie okien
i dębowymi stołami. I byłaś tam Ty
ale jeszcze lekko bezcielesna, bardziej pomysł, idea nie człowiek
gdy kroiłem cebulę na paski, wydzierałem serca paprykom
zaczynały błądzić moje myśli, jakby znikąd
ktoś malował mi obrazy pod ciemnymi zasłonami powiek.
Przyrządzanie stało się żądzą i niestałe
stały się smaki i barwy z nieodkrytych zakamarków świata
a nóż brzęczał hipnotycznym chorałem
a świt szary zaczął chodzić po dachach.
To w jego bladym świetle podświadomie szukałem
śladów Twoich paznokci na rozległych dębowych blatach.
Teoria strun
Spoglądając z tarasu na morze stary Rigoberto
znajduje imię Lukrecji. Jej imię to Fala
imię co się wypiętrza na obcasach wiatru
tylko po to by upaść w szmaragdową otchłań
jedynie z tego powodu żeby po ławicach
wspinać się dumnie do słońca z uniesioną głową.
Szczęśliwy Rigoberto zlizuje słonawe
krople kudłatej nadchodzącej burzy
palcem na balustradzie zapisuje wzory
na głos Lukrecji, drżenie lutowym wieczorem
rytm chrapliwych oddechów i na zamaszyste
amplitudy orgazmu, na trzepoty powiek
na falowanie bioder gdy idzie ulicą
z koronkowym wachlarzem
z małym wiatrem w dłoni
I teraz myśli sobie – Lukrecja to bozon
kiedy idzie przez miasto jest jak zakłócenie
codziennego porządku – krawcy się kaleczą
trzymaną w ręku igłą, piekarze ssą palce
a młot kowala chybia dłoni o milimetr
gdy Lukrecja opędza się od natrętnego
powietrza co ośmiela się stawiać jej opór.
Wreszcie wie czemu czasem w czerwonawym świetle
wieczoru przypomina mu rzeźbioną harfę
o równo ułożonych wystrojonych nutach
błyszczących o zachodzie jak kolekcja noży.
Obywatel Żor
Szanowany obywatel Żor
nie zaciągał w swoich oknach stor
przez co złapał go raz paparazzi
na zabawach sprośnych przy kolacji.
W rolach głównych: ogórek i por.
Niecywilizowana kolęda
Zapalmy sobie żyrafę niech błyszczy w cichą noc
Połóżmy pod nią prezenty, owińmy się ciasno w koc
A zamiast bombek (bo drogie) przystrójmy zwierzęcia łaty
W o wiele poręczniejsze i tańsze zaczepne granaty
Płoń nam żyrafo przez święta
Hej luli luli kolęda
Niech ciepło co bije z twych szuflad
Ogrzewa komory serc
Hej luli luli
Bęc
Siądźmy wokóło żyrafy strzelają jasne skry
Już dziadek co przysnął zbyt blisko się nostalgicznie tli
I mruczac pod nosem kolędy płynie przez wspomnień dymy
Gdy w naszyjnikach z czaszek wesoło wokóło tańczymy
Płoń nam żyrafo przez święta
Hej luli luli kolęda
Niech ciepło co bije z twych szuflad
Ogrzewa komory serc
Hej luli luli
Bęc
Zapalmy sobie żyrafę niech płonie całą noc
Ustawmy pod nią stajenkę, niechaj nasz czuły nos
Raduje się oczekując – taki jest świąt tych sens
Na ten świeżutki pachnący jakże świąteczny kęs mięs