Teoria strun

Spoglądając z tarasu na morze stary Rigoberto
znajduje imię Lukrecji. Jej imię to Fala
imię co się wypiętrza na obcasach wiatru
tylko po to by upaść w szmaragdową otchłań
jedynie z tego powodu żeby po ławicach
wspinać się dumnie do słońca z uniesioną głową.

Szczęśliwy Rigoberto zlizuje słonawe
krople kudłatej nadchodzącej burzy
palcem na balustradzie zapisuje wzory
na głos Lukrecji, drżenie lutowym wieczorem
rytm chrapliwych oddechów i na zamaszyste
amplitudy orgazmu, na trzepoty powiek
na falowanie bioder gdy idzie ulicą
z koronkowym wachlarzem
z małym wiatrem w dłoni

I teraz myśli sobie – Lukrecja to bozon
kiedy idzie przez miasto jest jak zakłócenie
codziennego porządku – krawcy się kaleczą
trzymaną w ręku igłą, piekarze ssą palce
a młot kowala chybia dłoni o milimetr
gdy Lukrecja opędza się od natrętnego
powietrza co ośmiela się stawiać jej opór.

Wreszcie wie czemu czasem w czerwonawym świetle
wieczoru przypomina mu rzeźbioną harfę
o równo ułożonych wystrojonych nutach
błyszczących o zachodzie jak kolekcja noży.

Skomentuj

Kategorie

Instagram