KategoriaSonet

Potencjalnie ruda

P

Gdzieś tam, przy jakiejś kuchni dusisz cielęcinę
i pewnie ciasny fartuch opina Cię w udach
i słyszałem, że jesteś potencjalnie ruda
i smutna w tym duszeniu. Gdyby znać przyczynę

ma smutna Desdemono pociemnienia źrenic,
tej wieczornej tęsknoty, niepokoju palców
na uchwycie patelni (trzeba dodać smalcu)
można by coś poradzić. Na ten chłód kamienic

na pogodę nie w porę, na śnieg i na gardło
ściśnięte w taki wieczór nie wiadomo czemu
na wielkiej białej plaży wyginać się w kabłąk

na plecach dzikiej wydmy wydrapać poemat
tam gdzie oczy błękitne nie zazdroszczą chabrom
gdzie wiatr układa piasek wtedy gdy nas nie ma

Suchowilgotność

S

W jedne noce językiem suchym
nie ukoi papierowych ust
na pościeli trzeszczącej jak chrust
niemo krzyczy w szarzejący sufit

W inne noce okna mdleją od pary
gdy opada i się wznosi na nowo
blady sufit rozgwieżdżają nad głową
reflektory nocnych autokarów

Potem może na boku się kładzie
w sen zsunięta, zdyszana, na skrót
w wibrującej jeszcze w środku ekstazie

drażni śpiący już, mruczący głód
kiedy niczym kark tygrysa gładzi
roziskrzone wnętrze swoich ud

Tao Srao

T

(tłumaczenie wiersza “Proportion” Ursuli le Guin)

Nie przejdziesz świata na szpileczkach
osłabniesz w saltach i hołubcach
a każda twoja pokazówka
szlachetny zryw – nie będzie wieczny.

Zadowolenie zetrzyj z gęby
bo czas ci w nią kułakiem walnie
A każdy rozwój personalny
zwinie się samoczynnie w kłębek

To wszystko tak się ma do Tao
jak do roboty ma się nierób
ma się jak wino do kakao

a do przeróbki ma się przerób
więc weź ty się ogarnij. Now.
I taoisto – weź tak nie rób

Zielone szerokie okna

Z

Moje okna wychodzą na zorzę południa
kiedy bawi się strzępkiem szmaragdowych wież
zmieniając wino w absynt. Miał dziś padać deszcz
ale w tej sytuacji padać mu jest trudniej

więc płoną stare śmieci wokół Siemianowic
więc zaschło w gardle chmurom. Szmaragdowy blask
po dachach szarych kamienic ślizga się raz po raz
do taktu absyntowych wróżek w mojej głowie

Więc powiedz sama jak tu do poduszki skłonić
skroń kiedy za zewnątrz i w głowie się kopci
jak się przed bezsennością do świtu obronić

chyba tylko nadzieją że gdzieś tam za oknem
ta co szmaragd kołysze i zamyka w dłoni
tonuje to całe szaleństwo czerwonym paznokciem

Więc teraz

W

Więc teraz gdy mnie widzisz, czujesz się nieśmiała
jeszcze bardziej niż wtedy kiedy byłem tylko
elektronową smugą, rozmazaną chwilką
przystanią by cumować gdy wokoło hałas

Więc teraz już mnie widzisz żem niebieskooki
i słów już nie wypowiesz, które w oczy czarne
rzuciłabyś bez trudu. Już nie tak bezkarne
są wszystkie Twoje zdania, moich słów potoki

noc nie jest już tak ciemna, dni nie takie parne
i mgła mnie nie osnuwa. Jestem bardziej sobą
i płoną już wieczorne, uliczne latarnie

a nitka naszych rozmów staje się osnową
kiedy na Twym ekranie stają w rzędach karnie
kolorowe piksele w sukurs moim słowom

Skrzeczywistość

S

Nie wiem gdzie położyłam Internet. Był tu wczoraj
na tej półeczce leżał koło wanny
teraz świat jest nieznośnie nieznośnie realny
za oknem tylko wieczór. Coś poradź.

Wywaliłam torebkę na dywan
nadal czwartek, pokój, drugie piętro
pół godziny szukałam, becząc
nie znalazłam. Co zrobić – przeżywam

swoje życie bezlitośnie moje
nieumalowane w kapciach i szlafroku
czasem posmaruję coś pokroję

przemaluję na żółto przedpokój
jak coś jeszcze jest w lodówce – dojem
Boję się tego wszechświata. Uspokój.

Rozbiegany dywan

R

Wpłynąłem dziś na przestwór perskiego dywanu
Odkurzacz nowoczesny pośród włosia brodzi
(tak bywa kiedy komuś dobrze się powodzi)
gdy nagle słyszę głosik: “Eeee! Ty się zastanów!”

“Tu miliardy roztoczy swe odnóża kroczne
wznosi w górę błagalnie byś zaprzestał kaźni.
Wodopojki, przędziorki w odkurzacza łaźni
giną mnąc w szczękoczułkach wyrazy potoczne!

Ach zaprzestań tortury! Liczne nasze plemię
na widok Twojej rury nienawiścią wzbiera
Przez ten cały odkurzacz mamy uczulenie

szczękoczułki nas świerzbią i bierze cholera!!”
Zdruzgotany przyssawkę rzuciłem na ziemię.
Jutro sprzedam “Rainbow’a” i kupię “Zelmera”.

Prawo Archimedesa

P

Czy to dzierlatka-trzpiotka czy też poważna metresa,
poetka, antenatka czy inny byt pochodny
na widok jakiejkolwiek formy zbiorników wodnych
jedno jej prawo w głowie – prawo Archimedesa

Zaczęło się to w Grecji lub może nawet i w Sparcie
(Sparta wszak łączy w sobie zarówno spartańskość jak SPA)
że kiedy przerębel lub wannę w zasięgo wzroku ma
z ochotą się osuwa w hydrologiczne wyparcie

Nie dbając o poparzenia i ignorując ból gardła
ciepłym lub zimnym prysznicem, w baliach, korytach czy dzieżach
gdy już się czymś tam skropiła albo się szronem natarła

uprzednio się wydobywszy z ciasnej odzieży pancerza
traci na wadze tyle ile się właśnie wyparła
więc mruczy piosenki do wtóru kry trzasku lub wodomierza

Porannie

P

Wybacz powolność myśli ale jeszcze ranek
i to sonet poranny, z półprzymkniętym okiem,
sonet przed pierwszą kawą, kiedy światło okien
czeka wciąż na płóciennych rogatkach firanek

W takich myślach powolnych, jak na gramofonie
obracasz się dostojnie, nieumalowana
pewnie w nocnej koszulce co nagie kolana
a czasem dumne uda przypadkiem odsłoni

Więc im szybciej wirujesz tym szybciej dopłyną
moje myśli do palców, tym pewniej się piszesz
wszystko wokół papierem staje się i gliną

Jak żagiel co dać może pęd nie łamiąc ciszy
tak mnie rankiem okrywa białą peleryną
myśl o Tobie porannej, z palcem nad klawiszem

Opowiadaczka baśni

O

Opowiadaczko baśni, kiedy mijasz moją zagrodę
w otwartej przestrzeni biura, szybko zamykam powieki
aby spróbować odgadnąć Twój tajemniczy przepis
na egzotyczną opowieść przekazywaną przez oddech.

Ale niczego nie dojdę. Porywają mnie te historie
o skąpanych w deszczu owocach, o imbirze i bergamotce
i te inne o gorącym piasku, te zdawałoby się całkiem obce
gdzie królują sułtańskie haremy i odległy, nieznany orient.

Opowiadaczko baśni, która kroplą drążysz blade skały
i wszystkiemu co oddycha niesiesz barwne, niespokojne sny
gdy popatrzysz za siebie, zrozumiesz, że niełatwo będzie ci naprawić

te osoby tknięte melancholią zagubione pośród wonnej mgły,
kilka osób z plikami papierów i z pustymi kubkami do kawy
które wyszły za tobą na korytarz i nie wiedzą teraz dokąd szły.

Kategorie

Instagram