Z brodatą powagą Rigoberto opowiada o planetach
ale Lukrecja ma w oczach tylko wesołe gwiazdy
kiedy na skórze jej pleców kreśli epicykle
Ptolemeusz wajchę przełóż chichocze
Jak ją wprowadzić w tę noc w taką próżnię
kiedy nawija szelmowsko planety
na srebrną nitkę kiedy rzuca w niego
śnieżkami starych zakurzonych komet
Rigoberto wzdycha i daje jej księżyc
mały ale przytulny rysuje go dla niej
na złocistym nadgarstku ona mruczy tylko
potem przez chwilę bawi się kwadrami
potem zasypia na jego ramieniu