AutorRafał Fagas

Rigoberto opowiada o astronomii

R

Z brodatą powagą Rigoberto opowiada o planetach
ale Lukrecja ma w oczach tylko wesołe gwiazdy
kiedy na skórze jej pleców kreśli epicykle
Ptolemeusz wajchę przełóż chichocze

Jak ją wprowadzić w tę noc w taką próżnię
kiedy nawija szelmowsko planety
na srebrną nitkę kiedy rzuca w niego
śnieżkami starych zakurzonych komet

Rigoberto wzdycha i daje jej księżyc
mały ale przytulny rysuje go dla niej
na złocistym nadgarstku ona mruczy tylko

potem przez chwilę bawi się kwadrami
potem zasypia na jego ramieniu

Jeszcze ten obrót

J

Na cztery ręce dżunglę zaplatamy w ogród.
Póki grunt pod stopami i fiolet we włosach
tańcz jeszcze ten kawałek, tańcz jeszcze ten obrót

bo niebo dzisiaj puste i gwiezdny kołowrót
nie działa. Taką nocą bez żadnej pomocy
sami musimy dżunglę pozaplatać w ogród.

Więc sadź ostrożnie kroki żeby nas nie obrósł.
Stopa za stopą przestrzeń spleć w zgrabny warkoczyk
tańcz jeszcze ten kawałek, tańcz jeszcze ten obrót

zanim wszystko ucichnie zanim zniknie okruch
tej fioletowej chwili, nim zmętnieją oczy
na cztery ręce dżunglę zapleć ze mną w ogród.

Gdy takt za taktem, kropla za kroplą cynobru
ucieka. Gdy znużenie zacznie się panoszyć
tańcz jeszcze ten kawałek, tańcz jeszcze ten obrót

ciał fioletowych. I wraz ze mną pogróź
pustemu niebu i Lunie za grosik.
Na cztery ręcę dżunglę zapleć ze mną w ogród
tańcz jeszcze ten kawałek, tańcz jeszcze ten obrót

Najszybszy pianista świata

N

Motto:
“Najszybszy pianista świata powraca do Katowic. Lubomyr Melnyk w NOSPR”

Gdy z prędkością dzwonka w telefonie załomocze w drzwi “Appassionata”,
Trzeci koncert S. Rachmaninowa brzmi jak koncert numer 0,5
i gdy nerw słuchowy ci się grzeje setką audiofonicznych spięć
wiedz że przybył do twojego miasta on – najszybszy keyboardzista świata

Zawsze w kasku i nagolennikach, biel klawiszy gładzi rękawicą
nim się światło zielone zapali i wystrzeli mu spod palców Bach
aby potem ciąć fugi, preludia, w lekkim dymie i jaskrawych skrach
(jak tak kiedyś koncertował w La Scali – pięciu gości czuwało z gaśnicą).

Kiedyś grywał w stajni Bechsteina lecz obecnie ma już kontrakt z Ferrari
Mechanicy zmieniają mu struny gdy sekundę ma przerwy w sonatach
potem znów do pasaży i toccat i znów c sześciokreślne się pali

znów młoteczki wibrują w panice – w końcu meta i chorągiew w kratę
w końcu wstaje i zwalniają palce, krótki ukłon i już znika w oddali
bezlitosny morderca fermat – on – najszybszy keyboardzista świata.

Limeryki kubańskie

L

Pewna wiotka Trynidadka
Była tak niezwykle gładka
Że się ślizgał nań kto chciał.
Sporo tu kubańskich ciał
Kantujących na podatkach.

Krzepka dama z Trynidadu
Spała zawsze z głową na dół
unikając tym okruszków
gdy się je śniadanie w łóżku
oraz ćwicząc jedrność zadu.

Hoży hydraulik z Hawany
Był nieustannie zalany
Pomóżcie mu w biedzie panowie
Niech ktoś uczynny mu powie
Jak w końcu montuje się krany?

Pewna Hawanka na Malecon
Dała się poznać z najlepszych stron
Czy to od lądu czy morza
Była niezwykle hoża
Wciąż zachowując bon-ton

Pewna Hawanka-nimfomanka
Mogła od ranka do poranka
Rzucać w otchłanie się nierządu
Z wyjątkiem chwil gdy do przeglądu
Szła w Punkcie Serwisowym Wianka

Zwijaczka cygar w Hawanie
Zwijała się niesłychanie
Umiała (uwierzcie mi ludzie)
Rolować po cztery na udzie
A inne trzy – na kolanie

Jak tylko się obronię

J

Z defykacją dla wszystkich przed obroną jakiejkolwiek pracy/dyplomu

Będę na błoniach Borneo polować na białe słonie
w dłonie po nieboskłonie łapiąc lecące gołębie
ale dopiero potem. Bo jeszcze się przeziębię
więc może odłożę to trochę. Jak tylko się obronię

będę carycą Antarktyd lecącą w jedwabnym balonie
w dystyngowanym gronie lub na tapczanie w Poczdamie
albo w Tulonie hurysą. Lecz jeszcze coś sobie złamię
więc może dopiero za tydzień. Jak tylko już się obronię

będę w sezonie z flakonu wonie siać gdzieś na bankiecie
albo na bandeonie wyłaniać dzikie harmonie
lub galeonem pirackim hiszpanów ścierać na przecier

by zaraz potem z łoskotem zaatakować Japonię.
Póki co jednak brewerie trzymam na parapecie
Na wszystko kiedyś czas znajdę. Jak tylko się trochę obronię.

Pani z Lusitanii

P

Pewna pani z Lusitanii
uwielbiała zimnych drani
Norweg, Duńczyk – byli świetni
kiedy skwar upalno-letni
w noc nie dawał spać tej pani.

Amontillado

A

Koniecznie wytrawne. Takie które patrzy
Orzechowymi oczami kiedy pośród wiosny
Stoi się na cmentarzu. Które wrzący olej
Wlewa prosto do gardła. Takie które parzy

Po którym się obudzisz krzesząc iskry z oczu
I układając z dymu blade aureole
A gdy się śni przez miasto wszędzie tli się ogień
Jasnopomarańczowy. Taki właśnie. Owszem.

I trwa to godzinami póki nie przyjadą
Strażacy codzienności póki nie przeważy
Szali kolejna minuta. Jakaś szarość, bladość

Aż do wieczornych fuksji kiedy się zamarzy.
W tęczach małego kieliszka drży amontillado
Najzupełniej wytrawne. Takie które parzy.

Helweci

H

Ponoć przeciętny Helweta
Gdy ser już je – to nie feta
Lecz wsuwa Helweta nasz dziarski
Możliwie dziurawy – szwajcarski
O którym wiadomo jest wszak
Tym lepszy im bardziej go brak.
Stąd wniosek iż każdy Helweta
Tęsknoty to apologeta.

Rouge

R

Nad brzegami płytkich mórz
Możesz ją spotkać. Jeszcze z piany
Daj jej skosztować krwi lub wina
Pół demonica pół dziewczyna
Rouge

Cierpliwa pożeraczka dusz
Z kroplą co po flaminga szyi
Spływa na niespokojne palce
Na zaciśnięte nagle garście
Rouge

Ona oplecie cię jak bluszcz
Różowym liściem ciemnym okiem
Szczerozłotego bazyliszka
I skończysz na dnie jej kieliszka
Rouge

Pustelnik

P

Weź brodatego I wyślij go w podróż
W świetle ledowej mroźnej aureoli
Przez świat tak gęsto najeżony ludźmi
Że puste miejsce znajdzie tylko w środku

Jak kożuch który gdy nadejdzie lato
Nosi się zawsze włosami na zewnątrz

Będzie tam siedział zwrócony ku sobie
Ku temu miejscu gdzie teraz cię nie ma
A jego ciemny zgaszony telefon
Odbije tylko szaleńca I starca

Tęsknie do ciebie I głowa mnie boli
W świetle ledowej mroźnej aureoli.

Kategorie

Instagram