Twoje usta nade mną, twoje usta pode mną
zadzierzgnięte jak węzeł, rozrzucone niedbale
jak ulotny na kartce śnieżnobiałej szkic węglem
albo z twardych korali składający się sznur
To nie są takie usta, w których trzyma się słowa
skoro nawet pokątnie przynależy im raczej
strużka śliny niż dobrze odcedzone zdanie
jeśli język to żywy i zwinny jak wąż.
Twoje usta nade mną mają potężną władzę –
nawet zepchnięty do kolan będę do nich zmierzał
szukając ich na mapach smaków i zapachów
pełznąc ślepo przez Ciebie jak ślimak, jak żółw.