KategoriaSpotify

Wszystkie utwory dostępne w formie muzycznej na serwisach streamingowych

Dziewczyna z językiem

D

Ona ma dar języka i słowa się do niej garną
elektryzują powietrze skacząc dokoła jak iskry
albo strzelają do góry z fajerwerkowym poświstem
względnie malują po ścianach na biało, czerwono i czarno.

I każde z nich jest kobietą.  Przed szafą pełną znaczeń
staje co rano niepewne co dzisiaj na siebie włoży
czy będzie ostre jak oset czy trawą się będzie płożyć
i żadne z nich, nawet w zdaniu, nie jest ci dane na zawsze.

Ona ma dar języka. Potrafi go owinąć
w mgłę miękką o poranku. Potrafi nim zespolić
wieczór, papieros i wino

Język. W ust aureoli
jest serpentyną.
Poliż.

Dreptak na plaży

D

Świat w kryzysie, słońce praży nieludzko,
ciemnoskóry żołnierz czyści uzi.
Zamiast wczasów nad Zatoką Pucką
Egipt, plaża, hotel all inclusive.

Leży Dreptak, leży żona Dreptaka
między nimi wbity w piasek parasol.
Żona drzemie a Dreptak z leżaka
sam już nie wie gdzie ma patrzeć i na co.

A dziewczyny były piękne tego roku
że aż ślinka na sam widok leci.
I ubrane właściwie nie w ubiór
tylko rozbiór. W dodatku – ten trzeci.

Więc dostawał Dreptak skórki gęsiej
na sam widok, w rytm kawałków skocznych
i nad wyraz dumnie prężył mięśnie
sterujące pracą gałek ocznych.

Po czym łezkę ocierał z oka
i wypijał z palemką drinki
obok żony co leżała jak foka
zapomniana na plaży przez Greenpeace.

W końcu zaklął, splunął, obsobaczył
wpadł jak śliwka w najczarniejszy z nastrojów
i wymruczał: “za rok biorę kredyt
i jedziemy do Międzyzdrojów!”

Dzieci Barona Münchhausena

D

Mimo zamkniętych oczu nie potrafią niestety
unieść siebie z podłogi. Choć stają na palcach
i zaciskają myśli – to im nie wystarcza
Ona nie ma mężczyzny. On nie ma kobiety.

On buduje ją w sobie jak mydlaną bańkę
o wyuzdanych kształtach i kolorach tęczy
co pęka niespodzianie na frotowy ręcznik
Ona czuje pod sobą tylko twardy parkiet.

Mimo zamkniętych oczu nie potrafią niestety
unieść siebie wysoko aż po ból i skowyt
Ona nie ma mężczyzny. On nie ma kobiety.

Ona go sobie wymyśla, on ją sobie robi
żeby ponad pościelą, żeby znad parkietu
unieść siebie nawzajem, za włosy, za głowy

Przerzutki

P

1.
Na co mi plaża i molo i Sopot
wystarczą gwiazdy i głośny pisk opon.
Gdy się rozlega dźwięk mojego dzwonka
drżą ekspedientki w markecie “Biedronka”,
więc będziesz moją jak tylko zajadę
pod twą hacjendę swoim jednośladem.

Ref:
Ja Cię położę
(gdzieee?)
a na motorze
(łeee)
dla bezpieczeństwa
kask tylko założę

Jak Cię to bierze
(taaak?)
to na rowerze
(aaach)
w drodze do Ełku
na twardym siodełku.

2.
Nie potrzebuję kusić kabrioletem
by pod gwiazdami mieć każdą kobietę.
Tylko ja jeden wiem jak pięknej damie
umościć łoże na stalowej ramie,
więc opór będzie żałosny i krótki
skruszę go dźwiękiem mej nowej przerzutki.

Ref:
Ja Ci dogodzę
(gdziee?)
na hulajnodze
(jeee)
kiedy z roboty
dziś wpadnę po drodze

Zadziałam bolcem
(gdzieee?)
na deskorolce
(he?)
kupionej w Makro
za niewąską forsę

3.
Mąż już niejeden w oburzeniu zastygł
znajdując ślady smaru z tylnej piasty
a Ty zmęczona leżąc pod pedałem
pociesz się bystrym pieśni tej morałem
że kiedy syty w nieznane odjadę
zostaniesz w sercu tylko z jednym śladem.

Szósta

S

Gdy biuro pustoszeje i cichnie, kiedy dzbanek
do kawy milknie z ostatnią kroplą – Ona jeszcze
siedzi przez dłuższą chwilę w jednym z biurowych pomieszczeń.
Ona nieruchomieje przed zgaszonym ekranem.

I choć powinna wybiec chwytając w biegu torebkę
zostaje jeszcze na moment – kobieca jak nigdy przedtem,
nagle wyprostowana. I mówi do siebie szeptem.
Wtedy przez jedną minutę czuje jak bardzo lekkie

ma wciąż biodra, jak jasne oczy i błyszczące usta
i gładką świetlistą skórę. Jak nieznane
dreszcze pną się po plecach… Boże to już szósta

a ona jest tam jeszcze w bieliźnie nieoglądanej,
dotyka dłonią szyi i patrzy w dzbanek pusty
siedząc przez chwilę jeszcze przed zgaszonym ekranem.

Kapuściane pola forever

K

1.
Uważaj by się wtedy nie obudzić
w taką noc albo przedświt sierpniowy
gdy tłumowi kapuścianych ludzi
srebrny księżyc świeci na głowy

Kiedy głowy mają w srebrnym pyle
a z nich każda od innych jest lepsza
gdy wystaje z ziemi tylko tyle
żeby móc zaczerpnąć powietrza

Ref:
Tak dostatnio się czują i bezpiecznie
tkwiąc po uszy w księżycowej polewie
kapuściane pola są wieczne
kapuściane pola forever

Życie nie jest ani trochę ciekawsze
gdy się ptakiem jest na smukłym drzewie
kapuściane pola na zawsze
kapuściane pola forever

2.
Uważaj by się wtedy nie obudzić
bo to zbrodnia krwawa i okropna
tak przestraszyć kapuścianych ludzi
stojąc nago w jasnej ramie okna

Można wtedy ich niepogrzebanych
doprowadzić na skraj srebrnej paniki
kiedy ich nieużywane krtanie
będą piły ciasne ziemskie kołnierzyki

3.
Niechaj śpią póki ich śmierć nie odwiedzi
z szatkownicy srebrnoszarej frygą
by z ich głów nieudolnie sklecić
kapuśniaczek lub armatni bigos.

Naszą szkapą i mieczem

N

Przeczytałem w swoim życiu wiele.
I Kmicica znam i jego Sancho Pansę
jak chochoła zaprosili na wesele.
Znane mi są literackie niuanse.

Ja się proszę pani wychowałem
na tym słynnym Antku Muzykancie
co już nie grał a za niego echo grało.
Ja to wszystko, widzi pani – małym palcem.

Z tej miłości do lektury jest mój zapał
moja misja, posłannictwo, moja troska
może ona jest faktycznie trochę szkapa
lecz to rdzennie nasza szkapa, nasza – polska.

Ona z nami zwyciężała pod Kircholmem,
Beresteczkiem, Stoczkiem, Samosierrą
Niech się schowa dziwak Sherlock Holmes
i ten pederasta z francji – Pierrot.

Niechaj sztandar się wzniesie do góry,
wiatr historii niech pieści chrapy
akermański step literatury
przemierzymy w siodle naszej szkapy!

I nie powie nam żaden Mickiewicz
że nie woła i że popiół i diament.
Chwałę naszej szkapy trzeba krzewić
teraz i na wieki wieków. Ament.

Nie mam wolnej ręki

N

Nie mam wolnej ręki by teraz się tobą zająć
muszę ją trzymać na pulsie spraw, aktualnych wydarzeń
więc nie mogę zająć się tobą. Tym bardziej że jesteś z marzeń
i to w dodatku takich które się nie spełniają.

Poczekaj tylko do zmroku. Przyjdę sam
i z zamkniętymi oczami będę cię karmił sobą
swoją krwią, swoim mózgiem, myślami i wątrobą
wszystko czego ci trzeba – mam.

Ale na razie upadają mi imperia i gasną światła miast
i nie mogę cię teraz objąć żeby nieba nie wypuścić z garści
a błękit i pulchne chmury ocierają mi szyję jak głaz

musisz poczekać aż zgasną. Przyjdę sam. I masz się nie martwić
tym jak jesteśmy niepełni. Raz po raz
tak bardzo porozdzierani, tak na mankietach przetarci.

Kciuk

K

Całuję Twoją dłoń madame
trochę mnie wkurza że nie sam
że koło mnie jest ludzi huk
Całuję madame ciebie w kciuk

Pewnie i dalej byłbym szedł
lecz przy nadgarstku czuwa szwed,
japończyk i turecki chan
i przejść nie dają mi, madame

I gdybym nawet umknał zgrai
szwedów, azjatów, samurai
krótki to byłby madame bieg
bo w zgięciu łokcia drzemie grek

Świat cały leży u twych stóp
pnie się ku górze tup tup tup
Ja też bym piął się gdybym mógł
lecz cóż – całuję ciebie w kciuk…

Nad wigilijnym stołem

N

1. I tylko trochę śniegu nam tu posyp
niech się rozpocznie świąteczna symfonia
a nam na głowach rosną złote włosy
smukłe choinki rosną nam na dłoniach.
I tylko daj nam kserokopię nieba
niech spadnie nocą i rozpali ziemię
Gwiazd nam potrzeba, galaktyk potrzeba
Trzeba nam siebie.

Ref:
Nad Wigilijnym stołem
fruwa anioł z aniołem
aniołowie na skraju talerzy
przysiadają jak mewy
Znad octowej zalewy
patrzą okiem wesołym
na obrusy i stoły –
– ministrantów świątecznej wieczerzy.

2. I tylko jeszcze dodaj trochę wiatru
niech będzie dzisiaj kelnerem zapachu
niech po kulisach ziemskiego teatru
rozpyla spokój. Niech śpiewa na dachu
zwiewną kolędę o zapachu chleba
niech płomieniami leniwie kolebie
ciepła nam trzeba, ognia nam potrzeba
Trzeba nam siebie.

3. I gwiazdę jedną zapal nam wieczorem
niech będzie lampką zostawioną na noc
kiedy zaśniemy pod czarnym śpiworem
niech świeci zawsze. Niech świeci tak samo
niech nas nauczy naprawdę się nie bać
cienia gałęzi w podokiennym drzewie
Światła nam trzeba, odwagi potrzeba
Trzeba nam siebie.

Kategorie

Archiwum