KategoriaLiryka

Symbole na stole

S

Spotkał zajączek w trawie kurczaczka
niby drań maly ale zawadza
“czego tu?” – pyta, a ten z nienacka:
“Jam symbol życia co sie odradza”

“Chybaż oszalał” – rzecze zajączek,
oczy wzniósł w niebo, błysnęły białka
“Niech mi stąd zmyka i sie nie plącze –
Ta symbolika to moja działka”

“Nigdzie nie pójdę chocbyś mnie tankiem
chciał stąd przepędzić – nie drżę przed nikim”
Tu by utwierdzić się – zniósł pisankę
wzmacniając siłę swej symboliki.

Zając ze złości zgrzyta i trzeszczy
ale na pomysł zbawienny wpadł
poszedł i wrócił z naręczem leszczyn
tym kurczaczkowi robiąc “szach-mat”

Na to kurczaczek przytargał trawkę
zając palemkę, kurczak psikawke
zając zaś drapiąc się w lewe ucho
zaatakował malca rzeżuchą
która kurczaczek odpierał słabo
wodą świeconą i Dziadem z Babą

Morał jest prosty proszę publiki
i nie wymaga żadnych przypisków:
Im mniej na stole jest symboliki
tym więcej zmieści się nań półmisków.

widok przez tylną szybę

w

Przez tylną szybę autobusu Rigoberto zobaczył siebie
on tam został pojechał dalej poszedł wąską uliczką
parkiem i strumieniem w połowie pokonany w połowie zwycięzca
do Lukrecji i od niej

w cień pod jednym z okien
wyjąc z upokorzenia
rechocząc w wiktorii
nie wiedząc dokąd teraz
jak nie głową w dół

zagryza dolną wargę i ssie opuchliznę a drugą ręką chwyta
naprężony członek prawie że barbarzyńca
niezwykle uprzejmie całuje ją po udach
gaśnie płonie znów

Ona wytrząsa z niego ślepe jeszcze bestie
łapie je zwinną ręką i bierze na sznur

W skórzanym fotelu

W

Siedzi w skórzanym fotelu okno białe palce
zaciska na czaszce mahoniowej laski
jest uwięziony bo tam trwa szaleństwo
tam śnieg wiruje i szuka ofiary
dotyku włosów ciepła roztopienia
tu Rigoberto łomocze kratami mur drapie gryzie małą srebrną kłódkę

Mówią że czasem przychodzi przez śniegi podobno lubi zjawiać się znienacka
z białego szumu stanąć za fotelem i wsunąć dłonie pod koszulę w kratę
że lubi nagle ugryźć w ucho albo zjawić się znikąd pod powierzchnią biurka
otrzeć policzkiem o napięte udo tak perwersyjna jak dziecięcy lizak
z czarnej lukrecji

Urodziny Lukrecji

U

Nie powinno się mieć urodzin w dzień tak zwykły jak poniedziałek
Myśli Lukrecja w taki dzień jak co dzień ślamazarna Ziemia
Mogłaby z tym poczekać co najmniej do środy

A w taki poniedziałek świat się szarogęsi
I szczypie po zgrabnych łydkach setką wątpliwości
Co stało się co było co by mogło się zdarzyć
Gdyby orbity planet wytycznono inaczej

Rigoberto spłoszony zaciąga zasłony
Bowiem jest rzeczą groźną podchodzić do okna
I w taki dzień deszczowy zapatrzeć się w dal.

Skrzeczywistość

S

Nie wiem gdzie położyłam Internet. Był tu wczoraj
na tej półeczce leżał koło wanny
teraz świat jest nieznośnie nieznośnie realny
za oknem tylko wieczór. Coś poradź.

Wywaliłam torebkę na dywan
nadal czwartek, pokój, drugie piętro
pół godziny szukałam, becząc
nie znalazłam. Co zrobić – przeżywam

swoje życie bezlitośnie moje
nieumalowane w kapciach i szlafroku
czasem posmaruję coś pokroję

przemaluję na żółto przedpokój
jak coś jeszcze jest w lodówce – dojem
Boję się tego wszechświata. Uspokój.

Sen Rigoberta

S

Spokojnie każdemu się zdarza tak powinna powiedzieć
schować litość i ukryć ten protekcjonalny
uśmieszek to jest ludzkie to z przepracowania
następnym razem na pewno

śni to raz w tygodniu zawsze wtedy gdy pada
śni napięty jak struna zawinięty w kłębek
ona mówi lecz widzi jak wzrok jej ucieka
za okno gdzie rozbrzmiewa taneczna muzyka

a on wtedy się budzi
i myśli stężały
o chwili gdy nie zdoła
pisać dla niej wierszy

Rozbiegany dywan

R

Wpłynąłem dziś na przestwór perskiego dywanu
Odkurzacz nowoczesny pośród włosia brodzi
(tak bywa kiedy komuś dobrze się powodzi)
gdy nagle słyszę głosik: “Eeee! Ty się zastanów!”

“Tu miliardy roztoczy swe odnóża kroczne
wznosi w górę błagalnie byś zaprzestał kaźni.
Wodopojki, przędziorki w odkurzacza łaźni
giną mnąc w szczękoczułkach wyrazy potoczne!

Ach zaprzestań tortury! Liczne nasze plemię
na widok Twojej rury nienawiścią wzbiera
Przez ten cały odkurzacz mamy uczulenie

szczękoczułki nas świerzbią i bierze cholera!!”
Zdruzgotany przyssawkę rzuciłem na ziemię.
Jutro sprzedam “Rainbow’a” i kupię “Zelmera”.

Rigoberto trzyma się poręczy

R

Kiedy przystaje na półpiętrze tyle ich już było 
dawno stracił rachunek pot na czole jesień
uspokajając płuca opiera się ciężko 
na mosiężnej poręczy złotej jak Lukrecja 
kiedy słońce się kłania gdy zapada wieczór

Lecz kiedy wraca oddech jego palce tańczą
przez chwilę na jej grzbiecie jakiś czuły pasaż
zanim nie pójdzie wyżej z nią przy swoim boku
wschodząc dzień w dzień po schodach
idąc w stronę strychu

Rigoberto rozmyśla o samotności

R

Zawsze irytowały go stare umywalki
z osobnymi kranami na wodę ciepłą i zimną
ale dmuchając w poparzone palce
znajdował w nich starannie przykręconą prawdę
o tym czym jest samotność

po drugiej stronie lustra biała duża wanna
i piana na dwa palce o czerwonych paznokciach
Lukrecja w rozmarzeniu głaszcze rozgrzane piersi
ale jest tam on tutaj dopóki nie wejdzie
w koszuli do jej wanny

czuje się samotność

Rigoberto liże płatek ucha

R

Nocne śpiewy muezzinów wprawiały go zawsze
w religijne wibracje. Brał wtedy na język
ucho Lukrecji.

i kiedy różowawe ucho stawało się ciałem
brał jej całe ciało wyrywając z nocy
wśród szatańskiego wrzenia przerażonych mew

w mieście kotów i żebrzącej pod murem Ocean

Świt zastawał ich zawsze bardzo zasupłanych
kiedy wciąż jeszcze senni wychodzili z siebie
w szarzejącą za oknem rozszumiałą Jutrznię.

Kategorie

Instagram