AutorRafał Fagas

Konduktor z Terespola

K

Pewien konduktor z Terespola
ogromnym fanem był Gogola.
Jednak czytając go, bez przerwy
dziurkował by ukoić nerwy
koce w sypialnym do Opola.

Praczka z zachodniej Westfalii

P

Zwykle praczkę z zachodniej Westfalii
można dopaść gdy stoi przy balii
nawet w sposób bezwstydny
byle nie wylać mydlin
i broń bóg nie uszkodzić emalii.

Gertruda z Ostródy

G

Pewna Gertruda z Ostródy
chadzała do psiej budy.
Mimo podartej kiecki
Pusio – owczarek niemiecki
nie znał uczucia nudy.

Tango wtórne

T

1.
Spotkałam go w poranek chmurny
pod szyldem: “Skup surowców wtórnych”
a oczy miał zielone jak butelki
i z materiałów odpadowych szelki

I gdy tak czule traktował surowiec
ja poczułam, że nie jestem z takich kobiet,
która tej sile dałaby się radę oprzeć
gdy wie, że ma on, co w mężczyźnie jest najdroższe…

Ref:
Zrób to jeszcze raz
mój szybki recyklisto
nie mów jeszcze pas
nie mów że to wszystko

nim zaświeci brzask
daj mi krzyczeć “bingo!”
przeszyj mnie na wskroś
swą recyklingą

2.
Opuszczał mnie mamrocząc “praca..”
gdy wstawał świt, wieczorem – wracał
i zawsze mi przynosił coś w podarku
to ramę łóżka to znów blachy arkusz

I gdy tak czule traktował surowiec
ja poczułam, że nie jestem z takich kobiet,
która z sypialni wyrzuciłaby partnera
takiego co jest no po prostu jak bumerang…

3.
Lecz stało się. Tak czasem bywa.
Ucichła ta upojna recydywa
I już mych żądz wielokroć nie obnażał
jak szary papier coraz bardziej szarzał

I gdy się stawał jak wtórny surowiec
ja poczułam, że nie jestem z takich kobiet,
co pogardziłaby, gdy znajdzie nowe ziółko,
któremu śpiewać będzie mogła nocą w kółko…

Maglownica – odrodzenie

M

Z góry się przyznam, że nie widziałem tego filmu. Ale tytuł wydał mi się tak nieodparty, że poczułem wręcz przymus napisania czegoś o nim. Spróbujmy sobie zatem wyobrazić o czym może traktować film “Maglownica – Odrodzenie”…

Oto, zapewne w małym amerykańskim miasteczku (małe miasteczka, jeśli wierzyć kinematografii anglosaskiej to prawdziwe puszki Pandory: zazwyczaj mieszkają w nich zdeprawowani szeryfi prowadzący podejrzane eksperymenty na złapanych autostopowiczach, księża w służbie Belzebuba, małe dziewczynki z kokardami i piłą łańcuchową oraz katatonicy i wariaci. Wokół zaś roztaczają się bezkresne i nieprzebyte pola kukurydzy…). Zatem w tym małym amerykańskim miasteczku, na skutek a) klątwy, b) interwencji sił pozaziemskich, c) przywieziona przez rosyjskich/arabskich agentów/terrorystów, pojawia się zła, bardzo, bardzo zła – Maglownica.

Z początku nic nie zapowiada katastrofy a przyczajona Maglownica posłusznie niweczy zmarszczki prześcieradeł i chłopskiej bielizny. Ale kiedy nieostrożna gospodyni domowa w czasie długiej i interesującej obyczajowo (jak to zwykle nad maglem) rozmowy, wypowiada przeklęte słowo “lafirynda” (mając na myśli jedną z agroturystek) – rozpoczyna się horror. Maglownica zaczyna przypalać gacie sołtysa i nadwerężać gumki chłopskich kalesonów. W damskich koszulach pojawiają się dziury w najnieprzyzwoitszych miejscach a spódnice opuszczają jej żelazne szczęki wyraźnie krótsze.

Sytuacja, w której obrońcy moralności mają jedną rękę zajętą trzymaniem spodni a drugą – wstydliwym przysłanianiem dziur, rychło wymyka się spod kontroli. Szerzy się zepsucie i wolna miłość, córka wikarego ucieka z długowłosym gitarzystą a na okolicznych polach pszenicy pojawiają się wygniecione znaki zbożowe. Maglownica eskaluje przemoc na męskiej i damskiej odzieży – na skutek działania złych sił damskie majtki opuszczają ją w kolorze krwistoczerwonym i wyrażnie ażurowe. Resztki bogobojnych mieszkańców w reformach do kolan (takich na troczki, można powiedzieć że to lokalni “troczkiści”) spotykają się potajemnie i postanawiają ratować siebie i swoją ojcowiznę. W epickim finale, przebrany za maglarkę kapelan podsuwa Maglownicy podstępnie pranie namoczone wodą święconą. Pośród rzężenia, muzyki symfonicznej i błysków światła, diabelski przedmiot znika w dziurze w ziemi, która otwarła się na tą właśnie okazję.

W finale wszyscy odchodzą w stronę zachodzącego słońca, szczęśliwi, rumiani i skromnie (tj. przyzwoicie) odziani. Koniec.

Dekoltyzacja

D

Niech wolno mi tu, na tej scenie
będzie poderwać wszystkich do akcji:
Wiwat powszechne rozbrojenie!
Przystąpmy do Dekoltyzacji!

Niechaj w fabrykach i na niwie,
w mieszkaniu, w bloku, w chacie kurnej
przyklasną tej inicjatywie
cennej, doniosłej i odgórnej!

Niech ręka co wzburzona łapie
czarny rewolwer Smith & Wesson
po damskiej się ześlizgnie klapie
ku tamtym zwróci się bezkresom.

I niechaj koi pokojowo
frustracje swoje Stach czy Wojciech
i zamiast mur przebijać głową
na bujnym złoży ją dekolcie

Czas przestać tonąć w katalepsji
słuchając smutnych nut “The Doors”
otwórzmy szerzej drzwi percepcji!
Skierujmy wzrok na damski gors!

Dalej urocze przodownice
idea niech się rwie przed szereg
niech kwitną place i ulice
tłumem dekoltyzerek!

Tak naprawdę panie dziejaszku

T

“Tak naprawdę pan mija się z prawdą
…a wyborcy sądzą tak naprawdę
…do dymisji tak naprawdę to już dawno…
…tak naprawdę co pan mówi jest zabawne”

A ja słucham tego na kozetce
popijając wieczorne wino
i po prostu aż wierzyć się nie chce:
wszyscy wątpią w swoją prawdziwość.

Czy żyjący z poselskich pensji,
z rad nadzorczych, czy tantiem z ZAiKSu
czy kto większy jest czy czasem mniejszy
każdy tęskni za wyjściem z Matrixu.

“Tak naprawdę powinien pan zniknąć
z tak naprawdę publicznego życia..
…zaistniała tak naprawdę okoliczność
do naprawdę korzystnego nabycia…”

Z mej kozetki kieruję apel:
ty – Romanie, ty – Władku, ty – Staszku
jak jeździcie parowozem dziejów
mówcie chociaż “panie dziejaszku”

albo nawet “panie dziejku”! Przecież
“panie dziejku” jest równie ustawne.
Niech w tym płaskim wirtualnym świecie
coś się czasem dzieje tak naprawdę.

Pani z Szampanii

P

Srogi mąż pewnej pani z Szampanii
znalazł sposób skuteczny i tani
na niewierność: co wtorek
brał zwój drutu i korek
buzowanie chcąc stłumić w tej pani

Donna z Kordoby

D

Pewna donna z Kordoby wieczorem
oddawała się z dużym uporem
hazardowi corridy.
Drżą jej usta i łydy –
dzisiaj z bykiem czy z torreadorem?

Pan z Padwy

P

Pewien pan mieszkający w Padwie
lubił w łożu nie jedną mieć a dwie.
Przy tym tłumaczył przez lata:
“Ta druga to jest dla brata
w wojsku. Że o nim pamiętam, niech brat wie”

Kategorie