Autoradmin

Miejsca

M

Są takie miejsca których nie ma.
Gdzie biegnie się po igłach śniegu
boso, przez smołowany most
i przez kruszony na brylanty
lód setek płytkich błotnych kałuż,
tam gdzie rysuje nam ósemki
w źrenicach ostre słońca źdźbło.

Tam by się biegło. Tam się szło.
W szerokokątnej perspektywie szeroko otwierało ręce
i wirowało i tańczyło przez tataraki i przez wiechcie
z błękitem w oczach. Z niczym więcej.

Są takie miejsca bez człowieka jak wystawiony do przymiarki
dziewiczy czekający but. Gdzie nic nie wspiera horyzontu
i do wschodzących niskich planet pewnie doskoczyć byłbym mógł.

Przytulę się do Twoich pleców. Popatrz jak z nieba na dół lecą
co słabiej przyklejone gwiazdy gdy tulę się do Twoich ud.

Małe zwierzęta

M

masz takie oczy szalone
i ja mam oczy szalone
a kiedy szalone oczy wzajemnie po sobie wodzą
kiedy się przenikają
kiedy nieruchomieją
one wychodzą

z wyciętych na korze napisów
i rys niewidzialnych na skórze
migają ogony lisów
płomienie wiewiórek
i tchórze

i gdy przez moment potrafisz
szalona być i nieruchoma
widzę cię jedno mgnienie
całą w puszystych ogonach

i czasem na twoich plecach
dotykam umykających
przed moim opuszkiem zwierząt
i śledzę ślad szybkoschnący
po ich drobniutkich pazurach
w twoich nagłych westchnieniach
gdy się chowają bez śladu

w małych kieszonkach cienia

Lukrecja zmywa makijaż

L

Gdy Lukrecja zmywa makijaż
Wbrew ruchowi ściennych zegarów
to dokładnie przeciwnym ruchem
Rigoberto zmywa naczynia

Te kierunki zdają sie sprzyjać
Rozmazaniu i rozmarzeniu.
Ćma rozkwita miękko za uchem
Gdy Lukrecja zmywa makijaż

A tu węgorz w pianie się zwija.
Całe w kwiatch I podnieceniu
tańczą smoki chińskie i kruche
Rigoberto zmywa naczynia

Wacik spija czas co przemija
I dziesiątki zużytych godzin
w swoje białe stroi kożuchy
Gdy Lukrecja zmywa makijaż

Po czym nagle z piany wychynie
Na brzeg dumnie zejdzie ze spodka
żeby mógł ją wytrzeć do sucha
Rigoberto. Zmywa naczynia

Czas i przestrzeń. W przeciwnych wirach
Poplątanie I zawierucha
Gdy Lukrecja zmywa makijaż
Rigoberto zmywa naczynia

Liściem

L

Zanim na twarz nasuną pled
u progu najzimniejszej z zim
śladami liścia będę szedł

przez pulchny zapach ciemnych gleb
omdlewał będę razem z nim
zanim na twarz nasuną pled

póki nie zabrzmi wiosny flet
płynąc z żywicą setką żył
śladami liścia będę szedł

by rodzić się przez pąka bet
być znowu młodym ile sił
zanim na twarz nasuną pled

potem pod ziemią ryć jak kret
przez pąk przedzierać się jak klin
zanim na twarz nasuną pled
śladami liścia będę szedł

Light Emitting Diode

L

Dotykając Lukrecji Rigoberto
widzi punkty jaskrawego światła
rozjarzają się jeden po drugim
niczym plansza do gry w połącz kropki
a powstanie smok, tygrys, lisica
ślad po zębach lub puszysty ogon.

Dziś ubiera ją jak święte drzewko
opasując girlandami świateł

Ona potem ucieka mu w ciemność
ale znajdzie ją znowu o świcie
gdzieś przy wąskim ujściu labiryntu
który przejdzie nie wychodząc za linie.

Kręto

K

Mieszkasz w domu co kilka ma pięter
w takim domu co schody ma kręte
kiedy idę do ciebie na górę
to rozważam krętości naturę

ona od dosyć dawna mnie męczy
gdy dłoń kładę na schodów poręczy
a na piętrze gdy ciut się zasapię
ta refleksja za gardło mnie łapie:

Ref:
Że ja mam włosy kręte
i Ty masz włosy kręte
zawijasy pisane czarnym
temperamentem

a ja myśli mam wniebowzięte
i skręcone spiralnie albowiem
od tej twojej fryzury namiętnie
kręci się w głowie

Potem szczęście i uspokojenie
i na dłoniach z twych loków pierścienie
wicehrabią się czuję czy królem
i mam w nosie krętości naturę

ale jakieś przeczucie mnie dręczy
gdy dłoń kładę na schodów poręczy
a im bardziej przybliża się parter
dopadają mnie myśli uparte:

Ref:
Że ja mam włosy kręte
i Ty masz włosy kręte
zawijasy pisane czarnym
temperamentem

i gdy stoję pod firmamentem
tak się boję że kiedyś się dowiem
że ci łatwiej gdy włosy masz kręte
zakręcić w głowie

Kołysanka Rigoberta

K

Rigoberto ma tajemny pokój w którym trzyma konia na biegunach
trzeszczącego kiedy buja na nim pożądanie do przodu i w tył
śmiesznie wtedy wypina pośladki poły płaszcza furkoczą w pędzie
odsłaniając owłosione nogi Rigoberto ma zamglony wzrok

i wydaje mu sie że kołysze
całym światem jak blaszaną puszką
wystawiając język żeby złapać
ją gdy wreszcie wypadnie
łup

a tymczasem tylko zasypiają w rozhuśtanych kołyskach oseski
a tym czasem tylko fale w morzach i w shakerach barmanów brzdęk
Rigoberto zwalnia tempo schodzi
cały jeszcze w łaskoczących dyfrakcjach
i bezwiednie mierzwi sztuczną grzywę
odruchowo przyciskając kciuk

Kolęda 2023

K

Pewna pani w słonecznej Brazylii
zasiąść chciała do sutej Wigilii
lecz niestety wiadome pośladki
pokruszyły tej pani opłatki

Więc pomyślmy z empatią i troską
jakże trudno jest być latynoską

Ref:
Cza cza cza czas do Wigilii
wiedzmy o tym moi mili –
gdy się u nas rodzi Dziecię
nie jest lekko w wielkim świecie!

Pewna włoszka, gdzie Pizza i Padwa
do Wigilii z impetem usiadła
ale włoszka z natury jest mokrą
więc susz zamókł jej całkiem. Okropność!

U nas sucho i zero kłopotu
tam zaś wilgoć i nie ma kompotu

Ref:

Na Grenlandii zaś, młody Odarpi
łowić umie lecz nie ma tam karpi
a wieś cała dochodzi do wniosku
że już dość ma tych fok po żydowsku​

U nas śpiewy i rośnie nam serce
a tam fochy i foka w panierce

Ref:

Czy w Australii, czy też w centrum Bremy
z tą Wigilią ludzkość ma problemy
i doprawdy w mało której nacji
się beztrosko siada do kolacji

Morał z tego – choć cisną nas spodnie
to z Wigilią to mamy wygodnie

Kobieta, podwiązki i stara szafa

K

Wskakuje w otchłań tej szafy jak w głąb króliczej nory
i koziołkuje z chichotem wśród setek półek wąskich
aż w końcu pośród papierzysk już tylko niebieskie podwiązki
mrugają jak niezabudki. Myślała do tej pory

że wie czego tam szuka albo że chociaż ma mgliste
wyobrażenie o rzeczach na półkach wysokich i niskich
leżących na srebrnych półmiskach uśpionych tam compact disków
czających się wśród zapomnianych szarych pudełek na listy.

Ochoczo żongluje czasem i tylko czasem zawiesi
uwagę na jakimś piśmie lub nieotwartym pakunku
tym co jest przeszłe i przyszłe, tym co się w głowie nie mieści

aż w końcu się wreszcie dokopie do dna, do poziomu gruntu
i nie znajduje niczego i nawet się z tego cieszy
i mruczy tym swoim głosem przed którym nie ma ratunku.

Kobieta w białej sukience

K

W białej sukience. Tak dla żartu. W biegu
poprzez dębowe podłogi, porannym światłem się skrzy
jej bosonogi piruet. Tak, miewam takie sny
Królowo Śniegu

U mnie szarość. Ciemną nocą Orion
nie popuszcza pasa. Z lampką haut-medoc
spoglądam w stronę północy. W taki właśnie mrok
z ulotnej hipotezy stajesz się teorią

pisaną na poduszce jakimś świtem bladym
dłonią nocnego rozbitka wyrzuconego na brzeg
z dębowego pokładu

Krok. Twój lekki krok. Zawsze kiedy śnię
niosąc czerwień jak lampę wypatruję śladów
bosą stopą biegnących ściegiem poprzez śnieg

Kategorie

Instagram