Podczas kolacji na tarasie Rigoberta uderza cisza
milkną nagle piskliwe widelce i bez celu poruszają sie usta
biesiadników dość tego dość zgiełku Rigoberto zostaje sam
przesuwając bezwiednym palcem po okręgu szklanego kieliszka
słyszy wycie alarmowych syren chlupot fal łomoczących o brzeg
jakiejś małej skalistej wyspy lecz poza tym nic nie ma nic nie ma
jest kolacja w przezroczystym bąblu i czerwony milczący pożar
jednookiego słońca serwetka kącik ust drżą mu palce
lecz lekko brzęk talerza gdzie jest gdzie jest