W białej sukience. Tak dla żartu. W biegu
poprzez dębowe podłogi, porannym światłem się skrzy
jej bosonogi piruet. Tak, miewam takie sny
Królowo Śniegu
U mnie szarość. Ciemną nocą Orion
nie popuszcza pasa. Z lampką haut-medoc
spoglądam w stronę północy. W taki właśnie mrok
z ulotnej hipotezy stajesz się teorią
pisaną na poduszce jakimś świtem bladym
dłonią nocnego rozbitka wyrzuconego na brzeg
z dębowego pokładu
Krok. Twój lekki krok. Zawsze kiedy śnię
niosąc czerwień jak lampę wypatruję śladów
bosą stopą biegnących ściegiem poprzez śnieg