Kobietę jest łatwiej rozebrać aniżeli sprawić
by pokazała język. Można ją przemierzyć
od biegunowej czapy aż po zawsze zmarznięte
antypody stóp – wszystko daremnie –
język nadal wstydliwie kryje za zębami.
Trzeba wielkiej biegłości aby go wypłoszyć
złapać w tej krótkiej chwili gdy ciekawski czubek
wygląda przez sekundę poza miękką krawędź
okopu wargi. Ale przyłapany
spłaca trudy czuwania studwudziestokrotnie.
Łatwiej kobietę rozebrać niż wziąć na języki
i te czujące słodycz i te które tańczą
szepcząc słowo “sylaba” lub “laboratorium”
w mroku nocy, na ucho mężczyzny lub ściany.