Głosem co tlen w powietrzu pochłania jak płomień
nie dajesz mi odetchnąć, po czym każesz wzdychać
głosem cichym jak księżyc po ciemniejszej stronie
więc ja martwię się trochę i zaciskam dłonie
żeby zmarszczyć tę przestrzeń, by Cię było słychać
głosem co tlen w powietrzu pochłania jak płomień
więc wsłuchuję się w Ciebie, brzmiącą w telefonie
a eter jak ocean szumi nam i prycha
głosem cichym jak księżyc po ciemniejszej stronie
choć przecież Cię powinien przynosić w koronie
a we mnie skoro jesteś, winna śpiewać pycha
głosem co tlen w powietrzu pochłania jak płomień
Przyjmij więc tę gorączkę ku swojej obronie
niech za Ciebie mi walczy, niech za Ciebie kicha
głosem cichym jak księżyc po ciemniejszej stronie
żebyś mi wyzdrowiała, zasiadła na tronie
i na przemian kazała pić z Twego kielicha
głosem co tlen w powietrzu pochłania jak płomień
głosem cichym jak księżyc po ciemniejszej stronie