Później powiedzą żeś sama sobie winna
stojąc bezbronnie w pokoju z tym rozcięciem na plecach
w kształcie długiego klina, później powiedzą że mieszasz
wiatr zbierasz huragan – ja już za tobą się skrywam
gryzę w kark i rozrywam cienką zasłonę. I fruuu
zawisa teraz bezwładnie niezabezpieczonym
kaftanem bezpieczeństwa (obok nagich pośladków co dzielą cię na połowy)
kiedy za włosy cię rzucam na ciemny dębowy stół
Później powiedzą żeś sama sobie winna
tych śladów co trwale znaczą połyskujący szal
Póżniej powiedzą że jesteś taka jakaś dziś inna
lecz teraz leżysz na stole wielkim jak cały świat
niewinnie melancholijna, niewinnie melancholijna
gładząc bezwiednie palcem śliski dębowy blat