Szła w gejzerach sodowego światła Rigoberto
kąpał ją w myślach w szampanie w pianie morskiej w obłokach
podglądając z ciemności jak zwierzę jak pies
mierząc na niej Tycjana, Maneta, Giorgiona
znawców kobiecych bioder i łonowych wzgórków
odzierał ją ze zwierząt z czarnych pokojówek
z amorków sama ona jej nagość i łóżko
ugięte pod stanowczym i zwycięskim udem
na które nie ośmielił się cały Renesans
Rigoberto wariuje
a piersi Lukrecji
śmieją się z jego szaleństw
lekko gryzą w dłoń