Podłoga mokra. Nie wiedzieć – umyta
czy dach przecieka, czy nadchodzi potop.
Wrócił chory ze Strefy i trzęsie go febra
i rąk nie umył brudnych od spełniania życzen.
Świat się chybocze jak zęby. Może od pociągu
Albo natrętnej myśli, że pudełko pralin,
całe jego kuglarstwo, odkupienie grzechów
niepotrzebne nikomu kto byłby go warty.
I tylko kundla przywlókł czarnego jak ropa
na stawie przy fabryce, jak myśli nad zlewem.
Merdający przy misce strzęp ludzkiego cienia
ale lżej jest na sercu gdy tak chłepcze mleko.