I nienawidzi tego. Czuje się jak zbrodniarz
zacierający ślady brudny barbarzyńca
który białym żelazem pali biblioteki
i równa z horyzontem wszelkie opowieści
o przytuleniu, jej dłoni, zmarszczce co powstała
kiedy szeptał na ucho rozkiełznane głupstwa
o tym jak się składała utkana bawełna
w origami pochyleń w setne nieba-piekła
pocałunków tak wszystko to przysparza zmarszczek
ale ścieżka żelazka jest nazbyt jak cisza
po wykasowaniu po stracie po czymś bardzo ważnym
Więc nienawidzi tego bo kiedyś oślepnie
bo kiedyś mógłby wodzić po tej pogniecionej
przesiąkniętej zapachem bawełnianej szmatce
czytając z niej opuszkiem niczym ostrzem igły
te chwile zapisane
te zmarszczone chwile
Rigoberto z powagą wyłącza żelazko
i chcichocze do siebie
tabula koszula