Mówili o nim że zna swoją rzekę
jak dziesięć własnych palców
jak dłonie którymi
gładził jej włosy i wygładzał zmarszczki.
Znał ją o wschodzie i zachodzie słońca.
Tylko dla niego wiła się jak węgorz
dla niego tylko wpinała we włosy
tęczowe spinki z migotliwych pstrągów.
Kiedy usypiał szeptała do niego
świeżo złowione, trzepoczące słowa.
Ona mu była wodą i odbiciem.
Most zbudowano w bardzo krótkim czasie
o dumnych łukach napiętych jak ścięgno
w łydce siłacza. Rzeka pod tym mostem
śpiewała całkiem odmienne piosenki.
On sprzedał łódkę i zamieszkał w mieście.
I nienawidzi wszystkiego co płynie
nawet w poduszkę boi się zapłakać.