Obserwując statystyki tego bloga zauważyłem ciekawe zjawisko: wiele wejść pochodzi z Googla, z wyszukiwania słowa “pruderyjna”. Akurat tak się składa, że jeden z limeryków opowiada o jednej “pruderyjnej pełnoletniej z Poznania” i jak się okazuje – ten właśnie limeryk jest najczęściej w Googlu znajdowany.
Zjawisko jest dziwne boć przecież “pruderia” oznacza “przesadna i udawana wstydliwość, zwłaszcza gorszenie się sprawami seksu” (za Słownikiem języka polskiego PWN). Czyżby więc wstydliwość stała się nagle towarem poszukiwanym? Czy jesteśmy świadkami rewolucji, która stopniowo zastępuje starych poczciwych, ślęczących po nocach erotomanów poszukiwaczami wstydliwości? Czy czeka nas wkrótce zalew portali, w których za niewielkie pieniądze będziemy mogli sycić oczy widokiem kobiet ubranych po samą szyję i w skromnych rękawiczkach? (że o woalce nie wspomnę)
Oczyma wyobraźni widzę ten spam nowej generacji. “Zobacz jak nic nie widać!”, “Siedem warstw spódnic, gumiaki i kapelusz!”, “Zdystansowana Alicja nie spełni żadnego z Twoich pragnień!”, “Mam zimne usta i w ogóle weź pan tę rękę!”. I tym podobne. Te nowe sekstelefony przez które za 9,90 na minutę plus VAT będzie można porozmawiać o Prouście, Joyce’ie czy Dostojewskim względnie w napadzie szaleńczej śmiałości wyrecytować coś z Puszkina. I nowe brukowce zajmujące się wyłącznie sprawami najwyższej wagi, filozofią względnie uprawą roślin doniczkowych (z wyjątkiem procesu zapylania).
Nadchodzi nowy świat, ubrany po samą szyję. Jedyne co go może zatrzymać to globalne ocieplenie klimatu.