Koronki koronera

Koroner pewien, ancymonek
miał inklinacje do koronek
i za nic inne miał atrakcje
przez do koronek inklinacje

Czasem gdy mu przywieźli dziewczę
to konstatował: “Muszę jeszcze
nad nią posiedzieć. Późno? Co tam!
To koronkowa jest robota”

Po czym (zazwyczaj po kolacji)
rzucał się w otchłań swej dewiacji
i tak schodziło mu do ranka
na tych koronkach po kolanka.

Lecz w zimne dni i noce parne
wciąż tylko czarne, zawsze czarne
monochromatyzm koronkowy
od palców stóp po czubek głowy.

Wtedy znajomy stomatolog
zdarzeniom dalszym tworząc prolog
napomknął (włosy stają dęba)
coś o koronkach i o zębach.

Białe koronki! Wstrząs! Ekstaza!
Na życiorysie nowa skaza
i przy pomocy pary kleszczy
koroner nocą w dreszczach wrzeszczy.

Czarne i białe. Białe, czarne
życie rozkoszne i bezkarne.
Białe i czarne. Czarne, białe
życie upojne i wspaniałe.

I wyrok niebios byłby pewny
gdyby nie pewien krewki krewny
co koronerem znacząc ścianę
duchową sprawił w nim przemianę

Rzucił więc życie pełne porubstw
i wybrał gruby mur klasztoru.
Teraz w kaplicy, do ikonki
płacząc odmawia swe koronki

Skomentuj

autor Rafał Fagas

Kategorie

Instagram