Popchnij mnie. Zobaczymy co się nam rozwinie
gdy zamigają okna spadochron skrzydła nic
bo może tylko miasto będzie się w dole skrzyć
i dla tych co spadają mruczeć powolne hymny
Może sięgniemy dachu po drugiej stronie ulicy
wisząc na jednej ręce kołysał nas będzie wiatr
a my okażemy zwyczajny w tej sytuacji hart
nie reagując na słodki śpiew syren miejskiej policji
Spacerując krawędzią, która twardy konkret
i mgliste możliwości dzieli pół na pół
stopy stawiam ostrożnie. W dzieciństwie przesiąkłem
nadmierną asekuracją. Dożyłbym lat stu
siedząc na taborecie po tej stronie okna.
Popchnij mnie. Zobaczymy jak daleko w dół.