Teologia eksperymentalna

Teologia była zawsze nauką stricte teoretyczną. Teoretyczną a więc, co tu dużo mówić – nudną. To w końcu żadna frajda do końca życia pisać książki tylko na podstawie jednej księgi (choć oczywiście niebywale upraszcza to konstruowanie bibliografi) i nie móc (wzorem fizyków kwantowych) ogłaszać co i rusz swoich ekscytujących odkryć w ogólnoświatowych mediach. Władze jednego z uniwersytetów, chcąc w jakiś sposób uatrakcyjnić ten kierunek studiów uruchomiły niedawno katedrę Teologii Eksperymentalnej.

   Z dziekanem Teologii Eksperymentalnej, prof. zwycz. dr. hab. mgr. inż. lic. Tomaszem Retortą rozmawia nasz reporter:

R: Czy mógłby Pan opowiedzieć naszym czytelnikom czym zajmuje się Teologia Eksperymentalna?

T. Retorta: Oczywicie panie Redaktorze. Teologia Eksperymentalna, w odróżnieniu od Teologii Teoretycznej, zajmuje się badaniem istnienia i istoty Boga poprzez empiryczne eksperymenty. Postanowiliśmy potraktować klasyczną Teologię jako fundament teoretyczny i na jego podstawie nasi pracownicy naukowi opracowali szereg programów naukowych dzięki którym badać będziemy istnienie Boga oraz jego reakcję na bodźce.

R: Czy mógłby Pan podać jakiś przykład?

T. Retorta: Och nawet kilka! Na przykład Zespół Ofiar Całopalnych pod kierownictwem doktora Izaczyńskiego bada korelacje pomiędzy ilością, gatunkiem i palnością zwierzęcia a jego skutecznością w przebłagiwaniu za grzechy. Wybrany pracownik naukowy popełnia serię możliwie spektakularnych występków (na tyle spektakularnych aby pojawił się u niego mierzalny poziom wyrzutów sumienia) a potem reszta zespołu, paląc zwierzęta w różnych ilościach i obserwując spadki wyrzutów sumienia formułuje wnioski. Zespół ten może pochwalić już się kilkoma pracami naukowymi oraz jednym grantem z Unii Europejskiej (“Wykorzystanie odpadów z rzeźni do wstępnego rozgrzeszania ludności okolicznej jako rozwiązanie społecznych problemów powstających przy budowie spalarni śmieci”).  Pracujemy również nad teologicznym aspektem grilli ogródkowych.

R: Czyżby one również miały właściwości rozgrzeszające?

T. Retorta: Owszem ale w bardzo niewielkim stopniu. Zajmuje się tym u nas Zespół Mikrokonfesji. Z ich ostatnich badań wynika, że nawet dosyć duży grill na 10 osób jest w stanie rozgrzeszyć na maksymalnie 10-20 pikosodomów. Nie jest to dużo ale pracujemy nad projektem odpowiedniego wzmacniacza.

R: To bardzo ciekawe. A inne obszary badań?

T. Retorta: Bardzo spektakularne są prace prowadzone w Zespole Thorologicznym, zajmującym się wpływem popełnionych uczynków na prawdopodobieństwo trafienia piorunem.

R: Czy to nie ten zespół, w którym, jak informowała ostatnio prasa, doszło do pewnych nadużyć i naciągania wyników badań pod uprzednio sformułowane tezy?

T. Retorta: Niestety mieliśmy taki epizod. Doktorant Ignacy Przewodny osiągał niesamowicie dobre wyniki w ściąganiu piorunów już przy zupełnie niewielkich wykroczeniach przeciw publicznej moralności. Z jego prac wynikała prawie 80 procentowa korelacja pomiędzy uczynkiem a thorologiczną reakcją. Szykowała się naprawde duża publikacja w mediach, rozsyłaliśmy zaproszenia na konferencję prasową kiedy wyszło na jaw, że pan Przewodny w czasie badań nosił pod swetrem wypożyczoną z muzeum średniowieczną kolczugę połączoną izolowanym kablem z sandałami. To był dla nas i dla nauki ogromny cios.

R: Słyszałem, że mimo skandalu Ignacy Przewodny nie stracił pracy tylko został karnie przeniesiony do innego zespołu?

T. Retorta: Ciężko nam było tracić tak doświadczonego pracownika. Rynek pracy teologów eksperymentalnych jest niestety jeszcze bardzo płytki.  Dlatego przenieśliśmy Ignacego do Zespołu Eremitycznego. To taka grupa badająca efekty modlitw w środowisku izolowanym

R: Czyli pustelnicy?

T. Retorta: Owszem. Utworzyliśmy w górach specjalny ośrodek, żeby zapewnić im jak najlepszą izolację. W dzisiejszych czasach ciężko jest znaleźć dobre miejsce na pustelnię. Kilku naszych naukowców bada tam wpływ diety oraz długości brody na efektywność wysłuchiwania modłów. Niestety badania są bardzo kosztowne.

R: Wydawac by się mogło, że pustelnicy są dosyć tani w utrzymaniu?

T. Retorta: To popularny ale zupełnie nieprawdziwy pogląd. Już sam import suszonej szarańczy kosztuje nas krocie. Miód ostatnio również podrożał. No a dzierżawa tej olbrzymiej działki w górach po prostu nas wykańcza. Gdyby nie dofinansowanie z Unii musielibyśmy rozwiązać ten zespół. A byłoby szkoda bo ostatnio zaczął osiągać zupełnie niezłe rezultaty. Nie wiemy jeszcze czy to efekt diety czy tego że brody przekroczyły wartość krytyczną ale żona jednego z pustelników podobno wygrała ostatnio na loterii sportowy samochód. Mówi sie też, że widziano ją w nowym futrze. To już jest coś.

R: Jakie jeszcze badania prowadzone są na pana wydziale?

T. Retorta: Długo by mówić. Pracujemy równocześnie na wielu frontach. Mamy zespół zajmujący się problematyką rozmnażania żywności, współpracujemy w dużymi koncernami farmaceutycznymi w dziedzinie cudownych uzdrowień (są bardzo zainteresowani sprzedażą uzdrawiającej wody) a niedawno powołaliśmy eksperymentalny zespół do spraw wskrzeszeń i wniebowstąpień (niestety jeszcze nie przyniósł żadnych znaczących wyników. Póki co czekamy i co tydzień sprawdzamy trumny). To bardzo rozwojowa dziedzina nauki.

R: Pozostaje mi więc życzyć Państwu powodzenia. Dziękuję bardzo za wywiad. Mam nadzieję że niebawem usłyszymy o jakichś spektakularnych sukcesach.

T. Retorta: Powiem panu w sekrecie, że pracujemy nad wykorzystaniem Armageddonu jako alternatywnego, taniego i ekologicznego źródła energii ale chyba nie będziemy gotowi do 2012 roku. W każdym razie ja również dziękuję za okazane zainteresowanie.

Skomentuj

autor Rafał Fagas

Kategorie

Instagram