Lubię sex – powiedziała gdy w skudlonej pościeli
znalazła wreszcie język – będę się już zbierać –
lecz tylko twarde pięści rozpuściła w palce
i podciągnęła wolno niebotyczne nogi
gestem prawie wstydliwym, przygryzając wargę
by przez otwarte usta nie wypadał krzyk.
Powracała do formy. Kiedy w chwilę potem
na parapecie okna paliła niespiesznie
nocnego papierosa, zdałem sobie sprawę
jak jej dobrze
w tej ramie, w prawym dolnym rogu
zamkniętej w czarny trójkąt
na bladym tle świtu.