“Czy ma pan tego więcej?” – Nie
ale będę miał jutro, będę miał za chwilę
gdy tylko ulicą przejedzie następny czerwony samochód
albo pod oknem przejdzie łysy w okularach.
Bo póki mnie nie zabije kolejna mocna herbata
pita porankiem na czczo, więcej jest na pustych
rewersach stron co płyną z podajnika drukarki
na starych wyblakłych rachunkach po dawno zjedzonych rzeczach
więcej jest, więcej będzie, więcej zaraz wracam
wpatrzone w brudną kałużę, szczerzące się do śmietników
odgadujące zdania spisane sieciami drutów
ponad wąwozem ulicy. Więcej się zagoi
zrośnie się, samonaprawi, więc proszę nie regulować
więc proszę cię bądź ze mną, więcej jest w rozkładzie
i chociaż opóźnienie może ulec zmianie
nie ulegaj wrażeniu że nie ma już więcej.
Noc. Uchyliłem okno. Uchyliłem wyroki
i wpadło mi do pokoju, pod stopy, trzepoczące
trzymam je teraz w czapce i poję herbatą
po mnie ma profil nosa a oczy po tobie.