Ona ma dar języka i słowa się do niej garną
elektryzują powietrze skacząc dokoła jak iskry
albo strzelają do góry z fajerwerkowym poświstem
względnie malują po ścianach na biało, czerwono i czarno.
I każde z nich jest kobietą. Przed szafą pełną znaczeń
staje co rano niepewne co dzisiaj na siebie włoży
czy będzie ostre jak oset czy trawą się będzie płożyć
i żadne z nich, nawet w zdaniu, nie jest ci dane na zawsze.
Ona ma dar języka. Potrafi go owinąć
w mgłę miękką o poranku. Potrafi nim zespolić
wieczór, papieros i wino
Język. W ust aureoli
jest serpentyną.
Poliż.