Mówi się o różnych spiskach: o rządzie światowym, o mędrcach Syjonu, o korporacjach czy firmach farmaceutycznych, ale najpotężniejszy i najbardziej tajemny ze wszystkich jest spisek blacharzy i lakierników. Nikt o nim nie mówi. Największe media tego świata milczą strachliwie. Nawet prawicowe portale, tak wprawne w znajdywaniu spisków – o spisku blacharzy i lakierników ani się zająkną.
A owa zmowa jest przecież oczywista! Zmowa polegająca na tym, że wbrew zdrowemu rozsądkowi, urządzenia tak podatne na uszkodzenia i zadrapania jak samochody, na całym świecie robi się z cieniutkiej blachy pokrytej na domiar złego wiotką warstwą łatwego do naruszenia lakieru. Ba! Ów spisek nie tylko istnieje ale nawet, w swojej pazerności zaanektował w ostatnich latach terytorium tak pozornie dla niego nieosiągalne jak zderzaki! Lakierowane zderzaki! Czy myślicie, że ktoś z własnej woli polakierowałby metalikiem kowadło? W życiu.
Tak moi drodzy. Oplata nas szara (no w tym przypadku to kolorowa akurat) sieć, ciemnych (choć czasem i jaskrawych) interesów blacharzy i lakierników. Tajna organizacja, przed którą, w strachu przed wyklepaniem maski lub zamalowaniem w mordę, nawet najmożniejsi tego świata, pochylają głowy. Skazani jesteśmy na codzienne, nerwowe oglądanie naszego samochodu i beznadziejne liczenie kolejnych pojawiających się rys i zadrapań. Jeździmy w ciągłym strachu przed dotknięciem karoserią czegokolwiek. Woskujemy, pucujemy i nakładamy pokrowce. Ale próżne są nasze wysiłki a przeznaczenie – nieubłagane. Dziś, jutro albo najdalej pojutrze i tak wpadniemy w łapy owej pstrokatej sitwy, która skasuje nas na pięć stów za zamalowanie odpowiednim kolorem małej plamki. Nasza Nemezis ma w jednym ręku łom a w drugim spryskiwacz.
No. Ujawniłem światu prawdę. Jeśli zniknę teraz to będziecie wiedzieli kto za tym stoi.