Moim kwiecistym niebem wędruje bez końca
pięciokrotne zaćmienie słońca
To tu. Wszystko się zaczyna:
dzień wychyla się z nocy i jak piękna dziewczyna
co idąc brzegiem morza palec u stopy zamoczy
sprawdza czy noc była zimna.
To tutaj chłód poranka poprzez podbicia mostek
podbija całą stopę od palców po brzeg kostek
a potem wije się lekko jasnosrebrzystą nitką
płynie w górę jak łódką, płynie zgrabną łydką
płynie poranny chłód
do kolan, do gładkich ud
na których dopiero się cudnie
rozwiewa w upalne południe
Wieczorem, na skraju nieba
pięć jaskrawych księżyców
tylko stopę z pantofla
wysuń