W pewien wieczór gdym o Styksie marzył drzemiąc przy Netflixie
nie wiem czy przy Asterixie czy przy filmie o Bruce Lee
ze snu mego na tapczanie poderwało mnie pukanie
ciche było niesłychanie to pukanie do mych drzwi
nie wiedziałem czy to jawa czy to jeszcze mi się śni
Przecież dzwonek mam u drzwi
Cóż za dusza tam się błąka, któż nie zauważa dzwonka?
kurier z dietą pudełkową czy pijany kuzyn z Żor?
Na wspomnienie miasta Żory, obraz mej Eleonory
mej miłości i podpory w oczach zapiekł niczym chlor
i półślepy i półsenny otworzyłem drzwi (the door)
na korytarz (corridor)
A tam pusto. Tylko szańcem sąsiad drzemie na słomiance
bowiem żonie i kochance wczoraj się naraził on
więc wróciłem w swoje progi i gdym odgrzać chciał pierogi
w okno moje niespodzianie ktoś zapukał niczym dzwon
głodny, smutny, niewyspany pochwyciłem w rękę łom
takie tu zwyczaje są
Ale myślę – może Wiesiek, znowu tkwi na parapecie
bo kobiecie jego życia dwa dni wcześniej wrócił mąż
więc do okna idę z zydlem a tam kruk – olbrzymie bydle
poprzez uchylone okno się wślizguje niczym wąż
Czemu takie mnie akurat rzeczy się zdarzają wciąż?
weź tu do spokoju dąż
Co za wieczór, boże drogi – kruk spokojnie je pierogi
a ja chętnie bym się schował w najciemniejszą z wszystkich nor
bowiem ma Eleonora miała kruczoczarne boa
i tańczyła w nim na stołach i nie zasłaniała stor
A wtem czarny kruk wydłubał z szafki mojej stary por
i zakrakał “Dior! J’adore!”
Czary to? Eleonora często używała Diora
i J’adore’a się z wieczora od niej unosiła woń
Czekajże bezczelny kruku! Zrobię kruku ci a kuku!
Po czym przy pomocy łomu mu zrobiłem “paszoł won!”
I skończywszy jeść pierogi wbiłem się w fotela toń
i włączyłem “Grę o Tron”