Jeżeli się spotkamy, niech tam będzie hałas
i dym niech nas rozmywa niech nam nie pozwoli
na zbyt szybkie kontury lepiej niech powoli
ja dochodzę do pełni – ty stajesz się cała
Jeżeli się znajdziemy, niech tam będzie sennie
ze światłem co paruje ponad kontuarem
z czasem – byśmy przed świtem prześwietleni w parę
za filarem znaleźli nietykalne ciemnie
Może trafię do ciebie nie pytając przecznic
przechodząc na czerwonym, dróg szukając w rysach
i dziurach na asfalcie, może mnie oświetli
ten neon przypadkowy co na gzymsie przysiadł
i będziemy tak młodzi, piękni i bezecni
idąc świtem przez miasto w za dużych ulicach