A drzewa kiedy kwitną – kołyszą ulicą
rozmazują po szybach karminowe szminki
świateł na skrzyżowaniach pod żółtawym niebem
w którym się przeglądają kaczeńce latarni
A jak kołyszą – płynę
taka jest konieczność
bo drzewa całe białe
i w kieszeni sznurek
a na plaży nade mną świeci tylko Luna
półokrągłym pośladkiem do planety Wenus
grzeją się w świetle kwiatów na ulicznych drzewach
opalają na biało, na róż i na srebro
Więc jak kołyszą – płynę
niebem ponad plażą palcem sprawdzając ostrość
magnetycznej igły którą mogę się ukłuć
i potem nie zasnąć