Skoro nie możesz umrzeć to przynajmniej śpij
choć zmartwychwstanie świtem może ci się wydać
o wiele gorsze od śmierci. Skoro więc nie możesz
zejść całkowicie zejdź choćby na chwilę
tu na pobocze prostej drogi czasu
na pustą plażę morza niepamięci.
Ty masz tylko powieki i zmarzniętą skórę
w każdy mroźny poranek gdy w tym czasie inni
zamieniają się w popiół, w ciepły ludzki proch.
Masz to swoje milczenie tak bardzo nieszczere
gdy zestawić je z tymi co milczą na wieki
masz udawanie trupa tak bardzo dziecinne
z szarym liściem na piersi jak pośmiertny medal.
Zaśnij w swoim wulkanie. Pogub się w rachunkach
licząc wszystkie barany. Owiń wokół siebie.
Niech twoim spowiednikiem będzie własny ogon
i trzymaj się za rękę gdy będziesz odchodził.
Śnieg ciąży na powiekach. Czas na przedstawienie.