Rogożyn zabił Nastazję Filipowną. Moje okna
wychodzą dziś na Sybir. Mroźne deszcze
tną zieleń przydrożnego drzewa. Trzeba wreszcie
odgrodzić się od lata, zrobić krok na
drodze w siwe zawieje, kiedy trzeszczy
zbielała ziemia pod stopą i nie mieści
futrzana czapa śniegu na dachowych krokwiach.
Ogrzeję się przy Tobie, pozwól.
Dziwnie mnie przygnębiła strata tej Filipownej
więc daj mi o siebie oprzeć posiwiałą głowę
tak jak do stogu siana przytyka się głownię.