Dreptak kontra Predator

Wokół las. Świt. Jakieś zielsko zarasta
resztki ruin po ośrodku eFWuPe.
Kaźmierz Dreptak już przyjechał z miasta
z żoną grzybków ponazbierać na zupę.

Niby trochę przy zbieraniu stęka
bo go w kościach od wilgoci łupie
ale ciotka przyjechała z Pasłęka
więc posiedzą sobie dzisiaj przy zupie.

Tu prawdziwek, tam znowu borowik
jakaś kurka albo inna gąska.
To już ósmy lub dziewiąty słoik
ależ będzie wyżerka niewąska!

Nagle żona krzyknęła spłoszona:
Kaźmierz, patrzaj! Tu w trawie ktoś leży!
Dziwny taki. Morda jakaś zielona
i w dodatku w ochronnej odzieży!

Dreptak podszedł, poprawił apaszki
po czym zewłok zlustrował przez monokl.
Patrzaj – mówi – ma w chlebaku czaszki.
Ani chybi jakiś archeolog.

Nagle krzyknął Dreptak! Wściekłe oczy
krwią mu zaszły (choć zwykle był stoik)
bowiem spostrzegł koło głowy swołoczy
swój otwarty grzybowy słoik.

Pewnie nażarł się tych Twoich maślaków
– rzekła żona – To się trzeci raz zdarza.
Chyba jednak musisz nosić w plecaku
ten przyciężki “Przewodnik grzybiarza”…

Dreptak milczał kiedy truchło poczwary
gałęziami przykrywali w rowie.
No już dobrze. No już nie bocz się stary.
Posiedzimy przy pomidorowej…

Skomentuj

Kategorie

Instagram