Tak nieprzewidywalny jak ruchome piaski
pomiędzy czerwonym winem a ściegiem śniegu z deszczem
jest wieczór niedokończony, wieczór z widokiem na jeszcze
są ciche pocałunki które się wzięło na własność
i niebywałe uda jak dumne diuny Sahary
co napinają się lekko pod karawaną palców
i czujnym wzrokiem kelnerki i innych stałych bywalców
bo bardzo to niemoralne, tak bardzo że nie do wiary
lecz ja moralność lokalną śmiało wywracam na nice
dodając niepostrzeżenie wśród dłoni mych pantomimy
kolejne zachwycenie do sumy moich zachwyceń
wpisuje na swoje mapy wąwozy twe i równiny
przemierzam je coraz śmielej pod mroźnym ukrytym księżycem
rozpalam w Europie wschodniej Afrykę w środku zimy