Narysuję na Twojej skórze chmury i deszcz
i dzikie róże. Będę zostawiał na niej ślad.
Wierzby i wiatr wierzby i wiatr.
I całą Ciebie zamienię w ogród. W płot z desek,
studnię i kołowrót. I lekko uchylone drzwi.
Do pierwszej krwi do pierwszej krwi.
Nawet gdy nam zbieleje jesień, pozostaniemy
w tym bezkresie. Z ulgą kierując słaby wzrok
w bezlistny mrok bezlistny mrok.